piątek, 24 stycznia 2014

22 rozdział.

Po wyjściu z sali gdzie leżał Horan, chciałam pogadać z Malikiem. Było koło południa. Zaproponował kawiarnię na rogu ulicy, niedaleko szpitala. Udaliśmy się tam. Mulat zachowywał się jak typowy gentelman. Otworzył mi drzwi, odsunął krzesło.. w dzisiejszych czasach takich chłopaków jest mało. Siedliśmy do stolika zasłoniętego powlekaną wikliną ścianką, żeby ludzie nie zaglądali i w spokoju moglibyśmy porozmawiać. Zayn zamówił dla siebie herbatę a dla mnie cappucino. Przez jakiś czas siedzieliśmy bez słowa, słychać było tylko stukanie łyżeczką o ściankę filiżanki. 
- Jak tam było jak byłam w Polsce? - zapytałam.
- Wiesz, tęskniłem za Tobą i Twoim słodkim uśmiechem - policzki mi się zarumieniły - ale ogólnie dawałem radę, tylko później ten wypadek z Niallem..
- Ehh, rozumiem.. po części to nasza wina, zdajesz sobie z tego sprawę, prawda?
- Wiem, mogłem się odezwać do niego, skoro nas przeprosił.. - widać, chłopakowi zrobiło sie głupio.
- Zayn, musimy mu to jakoś wynagrodzić, nie wiem.. zróbmy coś dla niego.. 
- Julka.. - złapał mnie za rękę - ja myślę, że najlepiej zrobimy jak będziesz z nim, to on będzie Twoim chłopakiem, on Ciebie potrzebuje, nie może zrobić sobie znów krzywdy, przez to, że jesteśmy ze sobą..
W tym momencie wyrwałam rękę spod dłoni Zayna, wzięłam kurtkę i wybiegłam z kawiarni. Jak on mógł mi coś takiego powiedzieć? Po tym wszystkim? Po tym jak to jego wybrałam i jak bardzo zależało mi na nim? On po prostu bez niczego mi mówi prosto w twarz coś takiego? Płakałam, strasznie płakałam, ale biegłam przed siebie, chyba wybiegł za mną, ale nie chciałam już go widzieć, dobiegłam w jakąś uliczkę, żeby zgubić Zayna. W międzyczasie zadzwoniłam do Liama. 
- Halo, Liam? - zapytałam zdyszana.
- Tak, co się stało Julia? - był mocno zdenerwowany, chyba bał się o mnie.
- Zayn.. on.. weź przy jedź po mnie, będę czekać koło apteki na Flowers Street, ok?
- Dobrze, już jadę po Ciebie.. - poinformował.Gdy tylko przyjaciel się zjawił, opowiedziałam mu co się stało. Najwidoczniej też nie rozumiał zachowania Zayna. Nagle dostałam sms'a od Zayna , odpisałam mu.



To był wielki cios dla mnie. Przez całą drogę i cały wieczór Liam próbował mnie pocieszyć i uspokoić. Zasnęłam koło niego po dłuższym czasie. Chłopak okrył mnie kocem i spałam do rana.

Obudziłam się koło 8:00. Plecy bardzo mnie bolały od spania na kanapie. Przyznam, była niewygodna. Wstałam i poszłam do łazienki się ogarnąć. Po wyjściu Liam czekał już ze śniadaniem. Jedząc spytałam chłopaka czy pojedziemy do szpitala do Nialla. Zgodził się. Posprzątaliśmy po posiłku i pojechaliśmy. Po drodze wstąpiliśmy do Nandos po ulubione jedzenie Horana. Na miejscu aż mnie ciarki przeszły. Ten tłok, ta atmosfera szpitalna przerażała. Wchodząc do sali 33 zastaliśmy puste łóżko. Z natłoku ostatnich wydarzeń wystraszyłam się. 

- Gdzie Niall?! - zapytałam nerwowo Liama.
- Tu jestem. - uśmiechnął się Niall.
Odwróciłam się i moim oczom ukazał się mój Irlandczyk. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Jako, że nie należę do najlżejszych a chłopak był jeszcze słaby zaczął się chwiać jakby miał się wywalić. Payne w ostatniej chwili złapał chłopaka. Zaczęliśmy się śmiać. Usiedliśmy koło siebie i podałam blondynowi przyniesione przez nas jedzenie.
- Pomyślałaś o mnie, jak miło. - uśmiechnął się.
- Jak mogłam nie myśleć? Cały czas myślałam. - powiedziałam. 
Horan pocałował mnie delikatnie i przytulił do swojego boku. 
- Jak się czujesz chłopie? - zapytał Liam.
- A lepiej, lepiej. Co tam u reszty?
- Dają radę. Już nie mogą się doczekać kiedy wyjdziesz z tąd.
- Mam już dzisiaj wyjść, tylko dopiero jak ordynator przejdzie i wypis dostanę.. - ucieszył się. 
W tym samym momencie zjawili się lekarze.
- Proszę się odsunąć na koniec sali przynajmniej. - poprosili. 
Tak też zrobiliśmy z Liamem. Lekarze badali chłopaka i wypytywali o to jak się czuję i sprawdzali różne wyniki badań, ostatecznie postanowili wypisać go do domu.
Ucieszyliśmy się, pomogliśmy mu się spakować i zabraliśmy go do jego domu. Od razu było widać u chłopaka szczęście. Nie wiem czy spowodowane tym, że w końcu będzie u siebie czy tym, że się nim zainteresowałam. Payne musiał wracać do siebie, więc zostaliśmy z Horanem sami. Usiedliśmy na kanapie w salonie.

- Niall, muszę Ci coś powiedzieć..
- No co? - zapytał.
- Bo wiesz, przemyślałam to wszystko.. od początku powinnam być tylko z Tobą i nie zwracać uwagi na Zayna.. przepraszam.. - oczy miałam przepełnione łzami.
- Dobrze, jest okej.. będziemy razem na zawsze. - uśmiechnął się i przytulił mnie.
- Kocham Cię wiesz? - popatrzyłam mu w oczy.
- Ja Ciebie też.. - dał mi buziaka.
Wtedy zaczęło się.. trochę wina, miłość odwzajemniona..

poniedziałek, 20 stycznia 2014

21 rozdział.

Zaraz po wylądowaniu samolotu pobiegliśmy do szpitala, znajdował się on tylko jedną ulicę dalej. Byłam na przodzie a Liam za mną razem z moimi rzeczami. Próbował mnie dogonić. Biegłam przed siebie nie zważając na niebezpieczeństwa czyhające na ulicy. Omijałam rozpędzone samochody i wpadałam w różnych ludzi. Dziwię się, że wyszłam z tego cała. Drzwi szpitala otwarłam gwałtownie i podbiegłam do recepcji.
- Gdzie leży Niall Horan?! - krzyknęłam.
- Niestety fanom nie udzielamy takich informacji.
- Nie jestem fanką, jestem dziewczyną jego, byłą ale dziewczyną!
- Tak , tak, oczywiście.
- No jak mam pani udowodnić to? Niech pani w internecie sprawdzi.. bo na prawdę nie wiem jak pani to udowodnić, dobrze? - zapytałam.
- Proszę poczekać i ustawić się w kolejce. - odpowiedziała opanowanie pani.
Jak mogę czekać? Gdzie Liam? Myślałam cały czas o najgorszym. Ustawiłam się w kolejkę bo kłótnia z recepcjonistką by i tak nic mi nie dała. Nagle zjawił się zdyszany Liam. Oparł się o ścianę i ciężko oddychał. Podeszłam do niego. - Wszystko w porządku? - zapytałam.
- Tak , tak.. tylko zmęczyłem się biegnąc za Tobą. - odpowiedział.
- Poczekaj, napij się wody. - powiedziałam, podając mu kubeczek z właśnie nalaną wodą.
- Mogło Ci się coś stać.. - powiedział popijając.
- Nic by mi się nie stało.. proszę zrób coś żebym zobaczyłą Nialla.. - prosiłam.
- Chodź ze mną, wiem gdzie leży. - odpowiedział łąpiąc mnie za rękę i prowadząc w stronę sali 33.



Podbiegłam do okienka przed salą, oczy mi się szkliły. W okół chłopaka było kilku lekarzy. Chciałam wejść do sali, jak już chciałam przekroczyć próg Liam złapał mnie za rękę.
- Nie można tam wchodzić, zaczekaj tu, lekarze wszystko powiedzą..
Siadłam na krzesełkach. W okół mnie była reszta chłopaków. Każdy widać się denerwował bardzo. Minuty ciągły się w nieskończoność. Każdy przeplatał nerwowo palce, nikt się nie odzywał do nikogo. Panowała grobowa cisza.. jak wyczekiwanie na śmierć. Coś strasznego. Postanowiłam przerwać to wszystko:
- Jak to się stało, że on się tu znalazł w takim stanie?! - zapytałam.
Nie dostałam odpowiedzi.
- Możecie mi do cholery wyjaśnić o co chodzi?! - krzyknęłam.
- Cicho, bo nas wyrzucą stąd. - powiedział Liam.
- Chce wiedzieć co się działo..
- Dobra, więc wiesz jak wszystko toczyło się do Twojego wyjazdu, tak? Niall wyraźnie napisał, żebyście się odezwali.. Ty i Zayn.. - odpowiedział Harry.
- To wiem, Liam mi mówił jak był po mnie. - powiedziałam.
- No i prawdopodobnie winił siebie, że wszystko przez niego się stało, że on Cię zranił. Że nie chcesz go już znać, bo się nie odezwałaś. Pociął się. Louis go znalazł całego we krwi tamtego wieczora. Jak na razie jego stan był stabilny, do jakiejść godziny temu.. lekarze go próbują ratować i czekamy. - wyjaśnił Harry.
- Boże.. co myśmy narobili.. - wstałam gwałtownie z krzesełka. - to przeze mnie, to przez Ciebie Zayn, słyszysz?! Nie powinnam się pojawić w Waszym życiu w ogóle! - krzyczałam i pchnęłam Zayna.
Louis, który siedział koło niego złapał mnie i kazał się opanować, mówił, że to nic nie da obwinianie się teraz na wzajem.
Kłótnię przerwało wyjście lekarzy z sali. Wszyscy zerwali się z krzesełek i zaczęli płakać, mimo, że nie wiedzieli tak naprawdę jeszcze jaki jest stan Horana.
- Co mu jest proszę pana? - zapytałam.
- Udało nam się go odratować, ale jego stan jest ciężki. Najważniejsze będą 24 godziny.. - odpowiedział.
- Możemy tam wejść do niego? - zapytał Zayn.
- Tak, ale nie wszyscy. Jedna albo dwie osoby. - zgodził się lekarz, po czym poszedł.
- Kto idzie ze mną? - zapytałam.
- Moim zdaniem powinnaś iść Ty i Zayn.. - tłumaczył Liam.
Tak też zrobiliśmy. Siedzieliśmy przy jego łóżku przez cały czas. Niall wybudzić się miał kolejnego dnia. Rozmawiałam przez ten cały czas z Zaynem o wszystkim a reszta chłopców przyglądała się za drzwiami. Malik przytulał mnie, żebym się uspokoiła. Obydwoje mieliśmy wyrzuty sumienia o wszystko. Całą noc spędziliśmy przy Niallu, chociaż żadne z nas nie mogło usnąć. Kolejnego dnia rano Niall zaczął się powoli wybudzać.

*oczami Nialla*
Otwarłem oczy. Zza mgły przejaśniał mi się obraz Julii i Zayna. Łzy spływały mi po policzkach. Dotarło do mnie, że jestem w szpitalu. Tak właściwie, nie rozumiem po co to wszystko zrobiłem. Nie chciałem tęsknić, bo pustka w sercu była tak wielka. Myślałem, że ona nie chce mnie znać, po tym wszystkim. Miała się odezwać a tego nie zrobiła. To wszystko było dla mnie takie trudne..
- Niall ! Kochanie, obudziłeś się! - krzyknęła Julka.
- No tak.. - wydusiłem z siebie, bo ciężko było mi jeszcze mówić.
- Martwiłam się o Ciebie, już wszystko wiem.. Nie chciałam, żebyś mnie tak zrozumiał. Wróciłam do Polski, żeby przemyśleć wszystko, dla mnie to było bardzo trudne.. - tłumaczyła.
Nie chciałem żyć dalej w niepewności i chciałem dowiedzieć się kogo wybierze Julia w końcu. Każdą decyzje zaakceptuje i dalej wszyscy bedziemy się przyjaźnić a ja już nic sobie nie zrobię, obiecuje - powiedziałem.
- Ale o co chodzi? - zapytała brunetka.
- Powiedz mi, bo nie chce żyć w niepewności, kogo wybierasz? Mnie czy Zayna?
Ona popatrzyła na mnie, później na Malika. Zamieszanie w jej oczach było straszne.
- Chłoapki, nie chcę żeby nasza i wasza przyjaźń się rozburzyła.. wiec obiecajcie mi, że to nie zaważy na tej przyjaźni i obydwoje będziecie kumplami dalej, dobrze?
- Obiecujemy. - odpowiedzieli chórkiem chłopcy.
- Wybieram Zayna, przepraszam Niall.. - zaczęła płakać.
- Rozumiem, akceptuję to, więc jesteśmy przyjaciółmi ? - dopytałem.
- Tak. - uśmiechnęli się do mnie.
- Dobrze. A teraz moglibyście mnie zostawić samego? Chcę wszystko przemyśleć. - poprosiłem.
- No okej, tylko proszę nie rób więcej takich głupstw.
- Wiem wiem, kocham Cię Julka. - odpowiedziałem, gdy już wychodzili.

czwartek, 16 stycznia 2014

20 rozdział.

W piąty dzień pobytu Rose u mnie miałyśmy zamiar pojechać na zakupy. Niestety nici z tego, deszcz padał.. pogoda nie za fajna jednym słowem. Po obiedzie odwiedziła nas jeszcze zaproszona przeze mnie Sara. Z nudów przy takiej pogodzie wyciągnęłyśmy karty i grałyśmy. Powiem, że taka z pozoru nudna gra a tak nas wciągnęła, że spędziłyśmy nad nią kilka godzin. W pewnym momencie usłyszałyśmy, że pod domem parkuje jakiś samochód. To nie był warkot silnika auta moich rodziców.. podeszłam do okna i zobaczyłam duży czarny samochód, lśniący, bardzo zadbany, wyglądający jak całkiem nowy. - Ej dziewczyny, to nie mój tata.. - powiedziałam. Przyjaciółki zerwały się do okna. Zobaczyłyśmy chłopaka, w czarnej skórzanej kurtce, czerwonej kraciastej koszuli, full capie, nike i obwisłych spodniach.. Liam? - pomyślałam.  Usłyszałam jeden wielki pisk. Rose i Sara zobaczyły, że to Payne. Moja myśl brzmiała tylko: co on tu robi? Zeszłam otworzyć mu drzwi i na przywitanie się przytuliliśmy. Zaprosiłam go do pokoju. Chłopak był jakiś niespokojny i jak nigdy nie zbierało mu się, żeby się uśmiechać. Widać było, że się martwi czymś. Na powitanie przytuliłam go. - Chcesz herbaty czy coś innego do picia? - zaproponowałam.
- Nie, dziękuję. Co tam słychać? - zapytał.
- A wiesz, lepiej. Odpoczęłam i przemyślałam trochę spraw.
- To dobrze.
- Poznajesz Rose i Sarę? - uśmiechnęłam się.
- Tak tak.. jak tam Rose? - odpowiedział.
Rose zarumieniła się. Haha, zawstydzał ją chłopak. Zostawiłam ich na chwilę i wzięłam Sarę do kuchni pogadać. Było jej przykro, że Liam chciał rozmawiać tylko z Rose.. no cóż, był nią zauroczony. - W czym ona jest lepsza ode mnie?! - zapytała Rose, była wkurzona.
- Ej przestań.. to jego wybór.- powiedziałam.
- Kocham go, jest moim idolem, którego udało mi się poznać..
- Rozumiem, ale nie on jeden jest na świecie.. zresztą Harry był Tobą zainteresowany.
- Na prawdę? - zdziwiła się.
- Tak, pojedziesz ze mną do Anglii? Poznacie się lepiej.
- Serio? Dziękuję! - rzuciła mi się na szyję.
Wróciłyśmy do pokoju, nie kryjąc niczego Sara już podchodziła z dystansem do Rose. Dziewczyna nie bardzo mogła się porozumieć z Liamem. Za szybko mówił a ona sama też nie umiała za dobrze angielskiego. Tłumaczyłam im mniej więcej o czym mówi chłopak. 
- Wiesz, bo ja tu tak właściwie to nie przyjechałem pogadać tylko.. - zaczął tłumaczyć.
- To o co chodzi?
- Bo wiesz, ten Twój wyjazd nie najlepszym pomysłem był. Bo z tego co wiem to miałaś odezwać się do Nialla po tym jak Ci dał pieska.. - oczy miał zaszklone.
- Liam co się dzieje?! Czemu oczy Ci się szklą?! - nerwowo pytałam.
- Bo on myślał, że już nie chcecie go znać, że był problemem, on na prawdę Cię bardzo kocha.. on chciał popełnić samobójstwo!
- Że co?! - krzyknęłyśmy chórkiem.
- No bo nie odzywał się do nikogo. I wczoraj wieczorem Louis był u niego i trafił w najlepszą porę.. bo tak właściwie uratował mu życie..
- Liam mów wszystko po koleji! 
- No mówię.. i teraz jest w szpitalu, nieprzytomny. Zayn miał zadzwonić ale mówił że nie odbierasz a pewnie nie chcesz go widzieć.. więc ja przyjechałem Cię powiadomić..
- Boże, Liam dziękuję Ci bardzo, kocham cię przyjacielu . - przytuliłam chłopaka.
- No spoko, tylko wiesz, ja mam za 2 godziny samolot, lecisz ze mną do niego?
- Jasne, że tak! Szybko zamów mi bilet ja idę się pakować.
Tak też zrobiliśmy. On zamawiał bilety, ja się pakowałam. W między czasie wypytywałam go co tu robi ten samochód skoro leci samolotem. Dowiedziałam się, że jest wypożyczony bo na jazdę samochodem nie ma czasu. Nie wiadomo co z Niallem. Po pół godziny byłam już gotowa do wyjazdu.
- Przepraszam Was dziewczyny, naprawdę ale widzicie co się dzieje.. muszę tam jechać, to wszystko przeze mnie.. - płakałam,
- Nie przez Ciebie.. jedź, ja dojadę w tygodniu do Ciebie, dobrze? - pocieszała mnie Sara.
- Pa kochane! - pożegnałam się z przyjaciółkami i powiadomiłam rodziców o sytuacji.
Wybiegłam razem z Liamem z domu, ciągnąć za sobą walizkę i Lucky'ego na smyczy. Nie wiedziałam nawet czy mam ze sobą paszport. Odebraliśmy po drodze mój bilet i kilka minut później czekaliśmy na lot, który minął bardzo nerwowo. 

niedziela, 12 stycznia 2014

19 rozdział.

Zapachy przygotowującego się właśnie śniadania wybudziły mnie ze snu. Naprawdę bardzo dobrze spało się we własnym domu, we własnym łóżku, w którym nie było cię przez dłuższy czas. Z przymykającymi się jeszcze oczami błądziłam po poduszce w celu znalezienia telefonu. Popatrzyłam się na godzinę, była już 10. Wstałam jednocześnie przeciągając się i ziewając. Miałam dziwny sen.. śnił mi się Niall w basenie w brudnej wodzie. Dziwne, ale jak to babcia mówi : "Jeśli śni Ci się brudna woda, przyniesie Ci to nieszczęście."  Nie chciałam wierzyć w takie zabobony, nie jestem taka. Szybko zapomniałam o całym śnie. Poszukałam sobie ubrań i poszłam do łazienki się umyć. Przetarłam twarz wodą i popatrzyłam w lustro. Nie wyglądałam dobrze. Przez tą całą sytuację, ciągły płacz i rozmyślanie po nocach jestem wiecznie nie wyspana, oczy opuchnięte a pod nimi tak zwane podkowy. Przebrałam się w to : [ LINK ] a włosy związałam w wysokiego kucyka. Zeszłam na dół. Rodzice byli w pracy, brat w szkole. Tylko babcia przywitała mnie uśmiechem i pysznym śniadaniem, które czekało już na mnie na stole.
- Dobrze, że już jesteś. Miałam właśnie iść Cię obudzić. - powiedziała.
Zasiadłam do jedzenia. Jeszcze nigdy tak nie smakowało mi jedzenie w domu. Coś wspaniałego.. przyjeżdżasz po jakimś czasie do swojego rodzinnego domu a tu jedzenie inaczej smakuje, inaczej się śpi.. tęskniłam za tym. To się docenia dopiero jak brakuje. Po skończonym posiłku pomogłam posprzątać i siadłam na chwilę do laptopa. Też dawno już nie sprawdzałam żadnych portali. Pierwsze co zrobiłam to włączyłam moje stare Gadu-Gadu. Od razu napisała do mnie Rose. Zaczęłyśmy rozmawiać ze sobą o tym jak jest w Anglii, jak mi z Niallem, dlaczego Liam chciał jej numer itp. Dość długo rozpisałyśmy się. Na koniec doszła mnie super wiadomość. Rodzice pozwolili jej do mnie przyjechać. Dobrze, bo miałybyśmy chwilę, żeby spędzić ze sobą czas, pogadać. Może i ona pomogłaby mi w tym wszystkim. Cały dzień spędziłam oglądając telewizję czy bawiąc się z psami i kotką. Gdy zaczynało robić się już ciemno zadzwonił dzwonek do drzwi. Mama poszła otworzyć. - Julia, ktoś do Ciebie, pewnie się ucieszysz. - krzyknęła z dołu mama.
- Już idę! - odpowiedziałam, po czym zeszłam do drzwi.
To była Sara. Zaprosiłam ją do swojego pokoju.
- Nic się tutaj nie zmieniło haha. - zaśmiała się.
- Wiem, w końcu mnie tutaj nie było. - uśmiechnęłam się.
- A to co to za kolega?
- To Lucky, dostałam go.. - oczy szkliły mi się - od Nialla..
- O jak słodko.. ale czemu płaczesz, tęsknisz za nim już? - spytała zdziwiona Sara.
- Nie, to nie chodzi o to.. dużo się wydarzyło przez ten czas.. - tłumaczyłam.
- Ej, nie smuć się, opowiedz mi wszystko, pomogę Ci..
- To więc tak.. wyjechałam z Niallem do Irlandii na święta, było super, cudownie spędzone święta, poznałam jego rodzinę, przy mojej pomocy Theo nauczył się chodzić.. w Święta Bożego Narodzenia poprosił mnie Niall o chodzenie, zgodziłam się.. ale bezmyślnie i tu chyba zawiniłam.. 
- Jak to? Przecież się cieszyłaś.. - wypytywała wsłuchując się w moją historię.
- No bo znałam go tak właściwie ile? Tydzień? To znaczy ja 3 lata ale On mnie tydzień.. na żywo ja też go tydzień dopiero znałam. Potrzebowałam czasu, żeby pokochać go jako chłopaka a nie idola, bo kochanie jako idola to chyba bardziej zauroczenie. On był kochany i naprawdę nigdy nie czułam się tak bardzo kochana przez kogoś.. do czasu imprezy, dzień przed sylwestrem..
- Co się wtedy stało?
- Wtedy pojechaliśmy do Londynu, Horan przedstawił mnie już jako swoją dziewczynę, zrobili sobie imprezę. Wypili dość dużo, ja w sumie też i jakoś poznałam się z Zaynem, chociaż ja tego nie pamiętam. Na drugi dzień on mnie przytulił na oczach Nialla, który był strasznie zazdrosny o mnie.. niby tylko przytulenie ale no.. wszystko zmienił Sylwester..

- No mów mów - uśmiechnęła się przyjaciółka.
- Niall mnie zaczął trochę olewać, mało rozmawiał ze mną, chciałam iść zatańczyć to on wolał siedzieć z kumplami i pić. Tylko Zayn ze mną przez ostatni czas rozmawiał i myślałam, że tylko on mnie rozumie. To Malik ze mną tańczył, zamiast siedzieć z przyjaciółmi, to on powiedział, że będzie zawsze przy mnie, on mnie pocałował.. nie chciałam, żeby to wyszło na jaw.. pf, nic to nie dało bo któregoś dnia jak on wyszedł z Louisem na golfa to Zayn przyszedł do mnie i był owinięty tylko w koc i mnie całował i wtedy przyszedł Niall, który widział to.
- No przyznam, namieszałaś trochę dziewczyno..
- Słuchaj, to nie koniec.. wyrzucił mnie z domu, musiałam być u Zayna.. coraz więcej uczucia do siebie jest w nas, ale też kocham Nialla. Nie mam pojęcia co zrobić, dlatego też jestem tutaj..
- Hm.. - zastanawiała się przyjaciółka - A jakbyś zrobiła jakiś casting na nich? - zaśmiała się.
- Ty to masz zawsze głupie pomysły, ale za to Cię uwielbiam. - uśmiechnęłam się, rzucając w Sarę poduszką.
Po rozmowie, odprowadziłam ją do drzwi, bo musiała już wracać. 
Kolejnego dnia przyjechała do mnie Rose. We trójkę - ona, Sara i ja - spędzałyśmy miło czas, całe cztery dni, były niesamowite, odpoczęłam od tego zamętu. Wszystko było dobrze do piątego dnia..


Przepraszam, że taki krótki i bez ładu i składu, ale nie mam pomysłu na ten rozdział akurat :/

sobota, 11 stycznia 2014

18 rozdział.

*oczami Julii*
Obudziłam się wcześnie rano. Spałam na kanapie, na kolanach Malika, tak jak zasnęłam. Powoli zrzuciłam z siebie koc i powoli próbowałam wstać, żeby nie obudzić mulata. Udało się. Poszłam do kuchni, czekał tam już merdający ogonem pies Zayna. Był naprawdę pięknym psem. Osobiście uwielbiam amstaffy. Jego imię było takie jak mojego psa - Harley. Chyba był głodny bo siadł koło miski i wystawił swoje maślane oczka. Nasypałam mu trochę karmy a sama poszłam sobie zrobić herbaty. Nagle Harley zerwał się i zaczął ujadać do drzwi. Podbiegłam szybko do niego i próbowałam mu zatkać pysk. Nie chciałam żeby obudził chłopaka. - Co Ty tam masz co tak szczekasz? - zwróciłam się do psa. Otwarłam drzwi a za drzwiami zastał mnie taki widok :



- Co tu takie maleństwo robi? - powiedziałam, biorąc pieska na ręce. Jest śliczny, mój piesek w domu, w Polsce był taki sam jak był mały. Też jest labradorem. Zastanawiało mnie skąd on się tutaj wział.. miał obróżkę i identyfikator, na nieszczęście był pusty, nic nie było na nim wygrawerowane. Wzięłam pieska do domu. Przekraczając próg nadepnęłam na coś. Była to koperta, dość wielka i gruba. Widniało na niej moje imię i nazwisko, lecz bez adresu. Bardzo mnie to zainteresowało, więc otwarłam ją w domu. Zaczęłam wyciągać wszystko ze środka. Była tam książeczka zdrowia, paszport i inne potrzebne dokumenty dla niego. Dowiedziałam się, że nazywa się Lucky. Z samego końca wyciągłam list :

Droga Julio,
Wiem, że źle postąpiłem, ale działałem pod wpływem emocji, rozumiesz chyba.
Zachowywałem się wcześniej nieodpowiednie i mogłem bardziej o Ciebie dbać,
teraz wiem, czemu odnalazłaś coś więcej niż przyjaciela w Zaynie.
Chciałbym przeprosić Ciebie i jego za to, chcę być Waszym przyjacielem nadal.
Jesteś wspaniałą i niepowtarzalną dziewczyną. Drugiej takiej nie znajdę już nigdy.
Daję Ci na przeprosiny tego psiaka. Ma na imię Lucky, chociaż pewnie już wiesz,
jeśli zaglądałaś do paszportu czy książeczki zdrowia.  Ma identyfikator, na którym
masz wygrawerować jego imię i Twój numer telefonu. Czemu labrador?
Bo masz takiego w Polsce i pewnie za nim tęsknisz.
Odezwijcie się do mnie, proszę..
Kocham Cię.
                                                                               Niall.

Szczerze mówiąc po przeczytaniu tego listu byłam w szoku. Znów mętlik w głowie, znów nie wiem co myśleć. Zaczęłam płakać z bezsilności. Dalej nie rozumiałam kto jest dla mnie kim. Może jestem za młoda? Może nie rozumiem co to miłość? Może nie umiem odróżnić przyjaźni od miłości? I zauroczania od miłości? Powinnam dorosnąć, zrozumieć na czym polega świat. W tym samym momencie wszedł Zayn do pomieszczenia.
- Co to mamy nowego zwierzaka? - zapytał przeciągając się.
- Zayn.. - zaczęłam jąkać się przez płacz.. - bo .. 
- Co jest mała? - usiadł koło mnie, widząc mój płacz, przytulił mnie.
- Ten pies, ta paczka, ten list.. to jest od Nialla.. przeczytaj to. - poprosiłam.
Malik w skupieniu czytał te bazgroły. Po jego minie nie można było nic wyczytać. Pełne skupienie się. Po chwili wstał z sofy. 
- Może powinniśmy mu wybaczyć? To jest nasz przyjaciel.. - powiedział, zastanawiając się.
- Ja już nic nie wiem, nic nie rozumiem.. chcę wrócić do Polski..
- Jak to? Ale chyba nie na zawsze? Nie zostawisz nas tutaj.. - mina mu zrzedła.
- Nie, wrócę tutaj. Od zawsze moim marzeniem było mieszkanie w Londynie. Po prostu chcę wrócić na chwilę do swoich przyjaciół, rodziny, odpocząć od tego wszystkiego i przemyśleć kilka spraw. - wytłumaczyłam.
- Uff.. będę czekał aż wrócisz, jesteś niesamowita, dasz radę. - uśmiehnął się.
- Proszę zamów mi bilety na lot, najlepiej żeby były jeszcze na dzisiaj.. 
- Dobrze skarbie - zgodził się po czym poszedł zamawiać bilety. 
Ja zabrałam tą całą paczkę, list i pieska do sypialni. Włączyłam sobie muzykę i zamknęłam drzwi na klucz. Chciałam pobyć sama i spakować się do lotu. Z wielkiej szafy wyciągnęłam moją walizkę, która była dosyć duża i bardzo pojemna. Zaczęłam zbierać wszystkie moje rzeczy i pakować. Ciągle zastanawiałam się nad tym co powinnam zrobić. Gdy miałam już wszystko przebrałam się w to : [ LINK ] i usiadłam na podłodze. Płakałam znowu. Chciałam pogadać z Sarą, nie miałam już na nic siły. Potrzebowałam kogoś kto by mnie wysłuchał i pomógł. I co? Za daleko jest.. chcę być już w Polsce, jak najszybciej.. napisałam jej tylko sms : " Wracam do Polski dzisiaj, spotkajmy się jutro.." . Wsłuchiwałam się w piosenki, głaszcząc Luck'iego. Po jakiś dwóch godzinach do drzwi zaczął się dobijać Malik. Chciał, żebym przyszła zjeść obiad i odebrać bilety, bo je właśnie wydrukował. Nie miałam ochoty jeść, wzięłam tylko moje bilety i poszłam po walizki. Była godzina 13 a lot o 17. Chciałam, żeby Zayn mnie odwiózł na lotnisko. No nie miał nic do gadania. Ubrał się i zapakował moje rzeczy do samochodu. Wsiadłam razem z pieskiem i udaliśmy się na lotnisko. 
- Zayn, jedź już do siebie, ja zaraz mam odprawę i będę tu czekać. Odezwę się jak będę wracać, przez ten czas nie dzwońcie bo będę mieć wyłączony telefon. Chce to przemyśleć. Trzymajcie się. - powiedziałam.
- No pa kochana.. będę tęsknił. - odpowiedział, odchodząc i machając na pożegnanie z daleka.
O 17 wylecieliśmy i po dwóch godzinach byłam już na miejscu. Taksówką wracałam do swojego domu z lotniska. Gdy byłam na miejscu późny wieczorem.. po 23. Tak właściwie to nie miałam nawet jak wejść do domu, żeby nie obudzić domowników. Byłam zmuszona zadzwonić dzwonkiem. Otworzył mój tata, który stał jak wryty. Jakby ducha zobaczył. Weszłam do ich pokoju z pieskiem na rękach, ciągnąc za sobą walizkę. 
- Cześć mamo, hej bracie. - przywitałam się.
Brat oczywiście podbiegł do pieska i przejął go, uwielbiał małe szczeniaczki. Mama od razu na powitanie mnie przytuliła. Widać było, że są mocno są zdziwieni moją wizytą. Nie chciałam im mówić co się stało, ufałam tylko przyjaciółce - Sarze. Im tylko powiedziałam, że przyjechałam ich odwiedzić i chcę w spokoju przemyśleć kilka spraw. Zaczęli się wypytywać jak jest w Anglii i ogólnie jak mi się tam żyje. Opowiadałam im aż zeszło nam do 2. Poszłam do siebie na górę. Tam znowu babcia nie dawała mi spokoju i zaczęła się znów wypytywać to co rodzice. Ale po niej było widać, że najbardziej się cieszy z mojego przyjazdu. To z nią zawsze miałam najlepszy kontakt. Moja kotka Karcia i mój pies Harley też się cieszyli z mojego przyjazdu, psiak merdał swoim ogromnym ogonem ale później zaprzyjaźnił się z Luckym. Byłam zmęczona po podróży, więc powiedziałam babci, że kolejnego dnia jej opowiem wszystko. Położyłam się spać, otoczona moimi najlepszymi zwierzakami.


Przepraszam, jeśli jest coś nieskładnie czy głupio napisane, 
ale pisałam na szybko, bo kilka osób mnie męczyło o rozdział :D  Więc proszę, czytajcie :) 

poniedziałek, 6 stycznia 2014

17 rozdział.

- Zayn? Julia?! - krzyknął Niall - Co wy razem.. Julia, myślałem, że mnie kochasz, że to ze mną chcesz spędzić resztę życia, jesteśmy ze sobą tydzień i takie coś? Nigdy bym się nie spodziewał tego po tobie, jak mogłaś? - zaczął wrzeszczeć wkurzony. - A Ty, Zayn, myślałem, że jesteś moim przyjacielem! A Ty od początku próbowałeś się do niej dorwać! Zejdźcie mi z oczu obydwoje, nie chce Was widzieć! Jak mogliście?! - kontynułował po czym wziął moje rzeczy i wyrzucił za drzwi. Zaczął się szarpać z Zaynem. Stałam w drzwiach cała ze łzami w oczach i przyglądałam się zajściu. Wiem, może powinnam ich rozdzielić, może cokolwiek zrobić bo wszystko jest przeze mnie. Gdybym nie pojawiła się w ich życiu nie byłoby tego wszystkiego. Ich kłótni i mojego bólu. Moje myśli przerwał huk. Mulat pchnął blondyna na podłogę i wyszedł. Zatrzęsło mną, gdy to zobaczyłam, nie wytrzymałam i wybiegłam stamtąd. Zayn pobiegł za mną i złapał mnie przed samą ulicą.
- Po co to robisz? Daj mi spokój, przecież gdyby mnie nie było tutaj to by nie było tych wszystkich problemów. Nie kłóciłabym się z Niallem, Ty byś się nie zakochał, nie byłoby tego wszystkiego. Nie wiem po co ja się zgadzałam być z nim i tutaj przyjechać, po co mi to było? Mogłam zaczekać, upewnić się co czuje a nie, że podjęłam decyzje bez zastanowienia. To był największy błąd mojego życia, rozumiesz? - krzyczałam.
- Julia, daj spokój, tak musiało być po prostu. Chodź, pójdziemy do mnie. - zaproponował.
- Jak Ty sobie to teraz wyobrażasz? Że będziemy prowadzić sielskie życie i zapomnimy o wszystkim? Co z Waszą przyjaźnią? Nie chce być powodem rozbicia mojego ulubionego zespołu. Przepraszam. Muszę iść już.
- Nigdzie nie idziesz! - odpowiedział, łapiąc mnie za sweter, gdy już chciałam iść.
- Puść mnie! 
- Nie, idziesz ze mną bo gdzie Ty się teraz podziejesz?
- Mam ciocię w Anglii, więc dam sobie radę. - zapewniałam.
- Nie ma mowy, mówię po raz ostatni, idziesz ze mną i radzę Ci się pośpieszyć bo jak widzisz jest tylko 5 stopni a ja stoję owinięty kocem od pasa w dół.. - zaśmiał się.
- Dobra, ale robię to tylko dlatego, żebyś się nie rozchorował.
Udaliśmy się w stronę domu Malika, który znajdował się kilka metrów dalej. Ludzie dziwnie się patrzyli, bo kto widział człowieka w samym ręczniku na takim mrozie w środku zimy? Jak tylko znaleźliśmy się u niego w domu, chłopak pobiegł się ubrać a ja rozglądałam się po mieszkaniu. Byłam tutaj pierwszy raz. Całe jest w jasnych barwach. Salon ma białe ściany i białe meble, tylko sofa jest brązowa. Może nie brzmi to najlepiej ale wygląda naprawdę dobrze. Siadłam na krześle w kuchni. Zobaczyłam chłopaka już przebranego. Zaparzył mi herbaty.  - Masz tu herbatę na rozgrzanie, bo widzę że zmarzłaś. - uśmiechnął się, po czym dosiadł się do mnie. 
- Zayn, pomóż mi, ja już nie mam na to wszystko siły.. - powiedziałam błagalnym głosem i wtuliłam się w chłopaka.
- Ej mała, poradzimy sobie jakoś, nie możesz się załamywać.. 
- A co z Niallem? - zapytałam.
- Znając go to potrzeba mu tylko czasu, jemu przejdzie wszystko i będzie normalnie. Naprawdę. - zaczął mnie uspokajać i delikatnie głaskać po głowie.
Ja tak naprawdę miałam ochotę wyjść na jakiś dłuższy spacer. Ponieważ to był wieczór miałam obawy co do tego, nie znam Londynu, bałam się, ale postanowiłam wyjść.
- Pójdę się przejść, pomyśleć w samotności. - oznajmiłam.
Ubrałam się w to [ LINK ] i wyszłam z domu, lekko zamykając za sobą drzwi. Było już na prawdę ciemno. Śnieg zaczął pruszyć. Gdy szłam i widziałam ten sypiący się puch przypomniałam sobie te ostatnie lata w Polsce, jak zimą chodziłam pospacerować z Sarą. Jak śmiała się zawsze ze mnie, że włączam sobie "Gotta be you" jak idę w taką pogodę bo jest tak nastrojowo. Jak biłyśmy się śniegiem, jak byłyśmy na kuligach. Zaczęłam za nią tęsknić. Tak bardzo mi jej tu brakowało. Mojej rodziny też mi bardzo brakuje. Chyba powinnam wrócić do domu, do Polski. Może nie na zawsze ale przynajmniej na ten czas.. - pomyślałam.  Całe rozmyślanie przerwało mi mocne pociągnięcie mną i zarzucenie o ścianę. Nie wiedziałam kto to ani co robi. Zasłonił mi ten ktoś oczy jakąś opaską. Zaczęłam się wyrywać, ale to nie było takie proste. Poczułam czyjś oddech na mojej szyi i jednocześnie zaciskał mi nadgarstki składając moje dłonie z tyłu. Usłyszałam szept, czyżby to był głos Harrego? Zaczął ciągnąć ze mnie kurtkę a ja coraz bardziej się denerwowałam i zaczęłam wyrywać.

*oczami Zayna*
Wyszedłem po coś na kolację do sklepu. Wracając tak zwaną ciemną uliczką, upuściłem aż reklamówki z wrażenia. To był Harry, który dobierał się do Julii. Niall, ja, teraz Harry? Czy to nie dziwne? - wybiegnęłem na ratunek dziewczynie.
- Harry, co Ty jej robisz?! - krzyknąłem, jednocześnie odciągając go od brunetki. - Ty jesteś pijany jak nie wiem, wracaj do domu, już! - dodałem.
Rozwiązałem jej dłonie i ściągnąłem opaskę. Była nieźle przerażona ale czemu tu się dziwić. Przytuliłem ją i pocałowałem w czoło. - Jesteś już bezpieczna. - szepnąłem do ucha.
Wróciliśmy do mnie, do domu. Długo jeszcze uspokajałem Julie.. do póki nie zasnęła wtulona we mnie.

ZWIASTUN.

Wiem, zwiastun powinien powstać na samym początku, gdy jeszcze nie zaczęłam pisać albo byłam na samym początku. Ale nie miałam po prostu jak go zmontować i w ogóle. I dzisiaj sobie ściągnęłam program do robienia filmów i zmontowałam zwiastun na tego bloga.
Oto on :

ZWIASTUN - STOLE MY HEART.


Dziękuje każdemu kto to czyta, bo mam już koło 500 wyświetleń, ale miło by było, gdybyście tutaj komentowali :)

niedziela, 5 stycznia 2014

16 rozdział.

Obudziłam się koło południa. Szczerze? Czułam się fatalnie, nóg podnieść nie mogłam tak bolały. Zwlokłam się po woli z łóżka, uważając przy tym, żeby nie obudzić Horana. Odpisałam tylko na sms od Zayna, w którym napisał, że dziękuję za sylwestra i że chciałby aby takich chwil było więcej. Odpisałam: "Serio? Też się dobrze bawiłam :) " . W łazience wzięłam szybki prysznic i umyłam włosy. Podczas ich suszenia myślałam nad wczorajszym dniem. Ciężko mi jest ukrywać wszystko przed chłopakiem, ale nigdy nie powinien się dowiedzieć o tym co stało się między mną a Zaynem dzień wcześniej. Chciałam wyrzucić to wszystko z głowy ale coś mi nie dawało tego zrobić. Wysuszone już włosy upięłam w warkocz na bok. Ubrałam się w to [ LINK ]. Rzęsy przeciągnęłam tuszem i byłam gotowa. Zeszłam do kuchni gdzie przyrządziłam sobie tosty i zrobiłam herbatę.

*oczami Nialla*
Obudziły mnie wibracje telefonu Julii. Nie chciałem odbierać, bo to nie moja rzecz, ale nie dawała mi spać dalej. Wziąłem go do ręki w celu wyłączenia, gdy na wyświetlaczu zobaczyłem kogoś podpisanego 'kochanie' , sprawdziłem numer, okazało się że dzwonił Zayn.. 3 nieodebrane połączenia i 2 wiadomości. Czemu ma go podpisanego kochanie?! Chcąc nie chcąc musiałem sprawdzić to, żeby być spokojnym. Zresztą po ostatnich zajściach nie byłem pewny czego się mogę spodziewać. Otwarłem wiadomości od przyjaciela.. wiadomość mnie zszokowała. Uzależniony? Postanowiłem odpisać, chociaż nie powinienem, byłem ciekawy. Jakieś 10 minut później przyszła wiadomość :


Od Juli?! - pomyślałem. Gotowało się we mnie. Byłem mega wkurzony. Krzyknąłem na dziewczynę.

*oczami Juli*
Pijąc herbatę i przegryzając tosty usłyszałam swoje imię dobiegające z sypialni Nialla. Był to dość srogi głos. Bałam się co się stało, pokierowałam się w stronę pokoju. 
- Co to ma znaczyć? Możesz mi to wyjaśnić? - krzyczał Niall, trzymając w ręku mój telefon.
- Co Ci mam tłumaczyć?
- Co to jest, czemu on Ci pisze takie rzeczy? W ogóle dlaczego masz go podpisanego 'kochanie'?! - z każdym zdaniem coraz bardziej było widać złość u niego.
- Kochanie dlatego, że jest moim przyjacielem, przecież chyba to normalne? - wiem, głupia wymówka, nawet bardzo, ale kontynułowałam - a pisze tak bo się zauroczył, ale to chyba wiesz od wtedy co była impreza tutaj, jak przyjechaliśmy, tak? - tłumaczyłam.
- No tak, wiem. Ale nie chce, żeby ktoś odebrał mi moją księżniczkę.. 
- Niall! Nie jestem nikogo na wyłączność. - powiedziałam.
- Ale jesteś ze mną i chyba są tego jakieś reguły.
- Reguły? To nie gra.  W ogóle czemu zaglądasz mi w mój telefon? - zapytałam.
- Bo nie mogłem spać przez niego! Z resztą nie będę tej rozmowy dłużej prowadził! Wychodzę do Louisa i jedziemy na golfa, wrócę jutro. Cześć! - oznajmił Horan, po czym ubrał się i wyszedł.
Wróciłam do kuchni, gdzie zostawiłam jedzenie. Nie chciałam już jeść, cały głód mi przeszedł przez tą kłótnię. Dopiłam tylko troszkę herbaty, która już wystygła całkiem. Posprzątałam po śniadaniu i siadłam na kanapie w salonie. Włączyłam jakiś kanał muzyczny. Myślałam nad tym co się stało. Nie rozumiałam tego, czemu przez ostatni czas tak się kłócimy.. nie mam już siły na to wszystko. Zadzwoniłam do Zayna.
- Słucham. - usłyszałam ten idealny głos.
- Zayn? Musimy pogadać, zresztą muszę z kimś posiedzieć.. - powiedziałam cicho.
- Julia, dobrze że dzwonisz. Właśnie wybierałem się na basen ale co Ty na to, żebyś poszła ze mną? - zaproponiwał.
- O dobry pomysł. Nialla nie ma, więc mam spokój. - odpowiedziałam. Usta delikatnie sie uniosły do góry, ucieszyło mnie, że mam jeszcze kogoś takiego.
- Będę u Ciebie za 10 minut. Pa kochana. - pożegnał się.
Przebrałam tylko górę, założyłam czapkę i ubrałam buty. Na to zarzuciłam kurtkę i czekałam na przyjaciela. Do torebki wrzuciłam strój kąpielowy, ręcznik, telefon i klucze. Całoś wyglądała tak : [ LINK ] . Gdy Zayn się zjawił pojechaliśmy na basen. Na miejscu dostaliśmy te 'zegarki' do szafek i rozdzielilśmy się do osobnych szatni. Przebrałam się w strój. Był on dwuczęściowy w poziome paski. Wsadziłam swoje rzeczy do szafki i zamknęłam. Razem z Zayne spotkaliśmy się już na basenie. Wchodziłam bardzo powoli, bo woda nie była za ciepła. Nagle coś mnie pchnęło do wody. Rozprysła się tylko na boki. 
- Co Ty robisz? - zawołałam wynurzając się i ocierając ręką wodę z twarzy.
- Pomogłem Ci wejść. - zasmiał się Malik.
- Ale śmieszne.. chodź do mnie tu. 
- Nie.. bo wiesz, nie umiem pływać. - usiadł na brzegu ostatniego schodka.
- Ja Cię nauczę.. chodź. - wyciągłam rękę do chłopaka. - Więc wiesz daj sobie nogę jedną przy brzegu oprzyj o ściankę, ręcę złóż w strzałkę i odbij się tą nogą, rozumiesz?
- Tak. - uśmiechnął się.
- No a później to przebierasz rękami i nogami. Patrz pokaże Ci.
Przedstawiłam chłopakowi jak ma pływać po czym on chciał spróbować też.
Co prawda to prawda. Pływać za bardzo nie umiał, ale wpadł na głupi pomysł.
Gdy 'uczył się' pływać, zanurzył się pod wodę i wypłynął dopiero po jakimś czasie, udając, że zatapia się. Ja szybko wskoczyłam mu na ratunek. On za nogę wciągnął mnie pod wodę i pocałował mnie tam. Pocałunek pod wodą to coś wspaniałego, jeszcze z tak cudownym chłopakiem. Jak tylko wynurzyliśmy się na powierzchnie zaczęłam krzyczeć, że mnie straszy i w ogóle. Uciszył mnie delikatnym buziakiem. Pływaliśmy sobie jeszcze kilka godzin. Bawiliśmy się na prawdę dobrze. Wypytywał o co chodziło, że chciałam porozmawiać, ale tutaj nic nie będę mówić, więc zaproponował powrót. Tak też zrobiliśmy. Przebraliśmy się i udaliśmy się do domu Nialla, w którym obecnie mieszkałam. Zaparzyłam dla siebie cappucino a dla Malika kawę. Opowiedziałam mu wszystko po kolei jak się wszystko toczyło. 
- Nie zasługujesz na niego. - to usłyszałam od niego.
Nie wiedziałam już nic z tego wszystkiego. Moje życie coraz bardziej się komplikowało. Bałam się, że za kilkanaście lat będzie wyglądać jak "Moda na sukces". Miałam ochotę płakać, jednak nie mogłam przy Zaynie, bo to w sumie też przez niego to wszystko.
- Przepraszam, ale muszę iść zadzwonić do koleżanki, obiecałam. - zaczęłam zmyślać.
- Dobra, ja chyba pójdę wziąść prysznic bo po tej wodzie znów będę miał jakieś syfy.
Mimo iż Malik nie był u siebie to zachowywał się jakby właśnie był. Brać prysznic w czyimś domu? Haha, oni byli na prawdę bardzo ze sobą blisko i u każdego w domu czuli się jak u siebie.  Ja wypełnione płaczem miałam już całe oczy, pobiegłam do sypialni. Zaczęłam płakać do poduszki, napisałam sms do Sary: "Mam dość wszystkiego, chce do Polski."  Niedługo potem dostałam odpowiedź i rozmawiałyśmy przez chwilę. Dowiedziałam się, że za niedługo przyjedzie mnie odwiedzić. Jaka ulga, w końcu ktoś kogo znam od zawsze zjawi się tu. Rozmowę przerwał mi Malik wchodzący do pokoju owinięty od pasa w dół tylko w jakiś koc.
- Yyy czemu masz koc na sobie a nie ręcznik? - zdziwiona zapytałam.
- Bo nie mogłem znaleźć ręcznika.. ale nie ważne to, widzę, że płakałaś.. co się stało?
- Nic Zayn, nic. Naprawdę, po prostu nie czuję się jeszcze bardzo pewnie tutaj, w Anglii. Nie nauczyłam się jeszcze tutaj żyć, bez moich starych przyjaciół i rodziny.. - znów wymyślałam. 
Mulat pochylił się nade mną, jednocześnie kładąc mnie na łóżku. Całował mnie. Wszystko przerwał Niall wchodzący do domu, który zastał nas takich jak zastał.

sobota, 4 stycznia 2014

15 rozdział.

*oczami Julii*
Ostatni dzień roku. Sylwester. Nasze plany na ten dzień wahały się między dwoma opcjami : wyjściem do clubu na imprezę albo zostaniem w domu i świętowaniem je tylko we dwoje. Ostatecznie wybraliśmy club. Dwie godziny przed wyjściem zaczęłam się przygotowywać a Niall umawiał się gdzie reszta chłopaków ma na nas czekać. Podeszłam do sypialni i szybkim ruchem otwarłam szafę. Kompletnie nie miałam pomysłu w czym mam iść. Nie mam tu żadnych koleżanek, żeby wyjść z nimi na zakupy czy coś, zresztą ostatnio nawet nie miałam na to czasu. Musiałam wybrać coś z tego co mam tutaj. Po dłuższym zastanowieniu i zestawieniu ciuchów wyciągnęłam to [ LINK ] . Delikatnie przeciągnęłam w niektórych miejscach żelazkiem sukienkę i obtarłam buty. Wpadłam jeszcze szybko do łazienki, przemyłam twarz, umyłam zęby i poprawiłam makijaż. Włosy przeczesałam szczotką i zostawiłam rozpuszczone. Ubrałam się w sukienkę i zapakowałam do torebki telefon, chusteczki i tusz do rzęs. Schodząc na dół zobaczyłam Horana czekającego przy drzwiach. Włosy zaczesane do góry, tak jak mi się podobają. Ubrany w to [ LINK ] . Wyglądał nieziemsko. Założyłam buty i pokierowaliśmy się do wyjścia. Kilka minut później znajdowaliśmy się już w klubie, gdzie organizowali sylwestra. Znajdował się on niedaleko centrum. Kilka metrów od słynnego Big Ben'a gdzie miał wybić nam północ i fajerwerki rozświetlą całe niebo. Wchodząc do lokalu, reszta chłopców przywitała nas od razu. Przyznam, Zayn wyglądał cudownie w tym, co się ubrał. Miał białą koszulę, co idealnie komponowała z jego ciemną karnacją. Czarne rurki, eleganckie buty i szalik w szkocką kratę w okół szyji. Wszystko współgrało idealnie. Usiedliśmy do stolika zajętego wcześniej przez Louisa. Rozmawiali o trasie koncertowej, która zacząć się ma w marcu. Leciała fajna piosenka i chciałam iść z Niallem zatańczyć a on powiedział, że nie ma chęci. To nie było miłe. Siadłam z powrotem na swoim miejscu ze smutną miną. Czemu on nie chce iść zatańczyć? Przecież wszystko było dobrze, cieszył się, że idziemy na tą imprezę. On przyszedł sobie posiedzieć? 
- Cześć Julka, chodź zatańczysz ze mną. - zaproponował uśmiechnięty Zayn.
Ja popatrzyłam na Nialla, kiwnął głową tylko, żebym poszła tańczyć. Nie chciałam, żeby był zły, więc tak jakby prosiłam go tym wzrokiem o pozwolenie. Malik podał mi rękę i wyszliśmy na parkiet. Powiem, że tańczył całkiem nieźle, na pewno lepiej ode mnie. Zgaduje, że brał naukę tańca bo po ich występach tanecznych widziałam, że taniec dla nich to coś całkiem obcego a dla mulata szczególnie. Przetańczyliśmy kilka żywszych piosenek. Gdy zaczęło lecieć Iron and wine flightless bird american mouth , chłopak przybliżył się do mnie i zaczął nalegać żebym się przytuliła do niego i poczuła się bezpiecznie. Przesunął się razem ze mną w drugi koniec sali, żeby Horan nie wybuchł złością. Ostatnio kłócę się z blondynem i tylko u Zayna mam pocieszenie. Przy nim czuje się dobrze. Przytuliłam się do chłopaka i tańczyliśmy przytulańca. Co chwilę patrzył mi głęboko w oczy. Wtedy moje uczucia się mieszały. Kocham Nialla, jest ze mną ale jak Malik patrzy na mnie tymi swoimi czekoladowymi oczami, to mam motylki w brzuchu. Kogo ja kocham? Może nikogo, może jestem w nich obydwu zauroczona? Zaczynałam się poważnie zastawiać nad tym co ja czuje, robię i czego chce. 
- Zayn, ja chyba muszę iść do Nialla.. - powiedziałam niepewnie, wyrywając się z objęć chłopaka.
- Jak to? Źle Ci jest ze mną? - uśmiechnął się.
- Nie,fantastycznie tańczysz. Ale on jest moim chłopakiem i siedzi tam beze mnie.
- Skoro tak chcesz.. chodź pójdę z Tobą. - zaproponował Malik.
Objął ręką moje plecy i zaprowadził do naszego stolika a sam pokierował się do barku. Siadłam koło mojego chłopaka i spytałam jak się bawi.
- A dobrze skarbie - pocałował mnie w czoło - a Ty jak tam się tańczyło?
- On naprawdę dobrze tańczy. Brał jakieś lekcje?
- Hahaha a tego to my nie wiemy. - odpowiedzieli chórem.
Byli już nieźle pijani a jesteśmy tu dopiero jakąś godzinę. Niall zaczął ściągać ze mnie kurtkę i składał pocałunki na moim ciele. Jego ręka kierowała się cały czas po moim udzie. Wyrwałam się. - Nie Niall, za dużo sobie pozwalasz! - krzyknęłam i pobiegłam do barku. Chłopak był tak pijany, że nawet nie zwrócił na to większej uwagii. Malik odwrócił się w moją stronę.
- Ooo co Ty tu robisz? Nie miałaś być z Niallem? - zapytał zdziwiony.
- Byłam, ale on później zaczął ze mnie kurtkę ściągać i w ogóle dobierał się do mnie.. - nie wytrzymałam i wybuchłam płaczem.  Przyjaciel, bo już go mogłam tak nazwać.. tyle razy mi pomógł, przytulił mnie i pocałował w głowę a ja bardziej zacisłam swoje ręce na nim.  Chłopak postawił mi słabego drinka, bo zdawał sobie sprawę, że mam 17 lat, co prawda do urodzin miałam nie całe 2 miesiące, no ale. Opowiadałam mu o moich kłótniach z Irlandczykiem. 
- Mała, nie przejmuj się.. ja będę zawsze, gdy tylko będziesz mnie potrzebowała. - uśmiechnął się, po czym położył rękę na moim kolanie.
- Dziękuję Zayn, jesteś moim jedynym przyjacielem tutaj. - odwzajemniłam uśmiech.
Czułam się naprawdę źle, myśląc jak Niall potraktował mnie. Nie chciał iść ze mną tańczyć bo wolał pić z kumplami. Zaczął sie do mnie dobierać przy wszystkich. Jak ja się mam czuć?  Za kogo on mnie uważa? Za dziewczynę, którą naprawdę kocha czy taką która jest dla niego, żeby mógł przelecieć i zostawić? Jedynie przy Maliku mogłam czuć się teraz naprawdę ważna dla kogoś. Płakałam cały czas. Nagle Zayn nachylił swoją głowę. Wiedziałam już, że chce mnie pocałować, w jednej sekundzie pomyślałam, że jeśli się na to zgodzę to później pewnie będę żałować. Ale nie protestowałam. Chłopak zaczął mnie całować, robił to na prawdę dobrze. Po tym doszło do mnie, co ja teraz zrobię jak się dowie Niall, czemu ja się na to zgodziłam? Może po prostu chciałam poczucie, że ktoś mnie kocha? Mam chłopaka, co ja zrobiłam?! Miałam wyrzuty sama do siebie. Chciałam o tym zapomnieć. Chwilę później poczułam, że ktoś mnie dźga od tyłu palcami. Był to Niall. Oddałam mu, robił tak do póki złość mi nie minęła. Przeprosił mnie a ja mu wybaczyłam. Nie umiem się gniewać na niego. Było za dziesięć dwunasta. Wyszliśmy wszyscy na plac. Malik miał szampana w ręce. Zaczęło się odliczanie.. 10,9,8,7,6,5,4,3,2,1... Big Ben zaczął wybijać północ. Rozbłysły fajerwerki na całym niebie a w tle było słychać piosenkę Katy Perry - Firework. Korki od szampanów wystrzeliwały we wszystkie strony. Niall złączył nasze usta w noworocznym pocałunku.  Później wróciliśmy jeszcze na chwilę do klubu, ale niedługo potem musieliśmy wracać do domu, bo Horan nie czuł się za dobrze.



środa, 1 stycznia 2014

14 rozdział.

Kolejnego dnia zaprosiłem Julię do wesołego miasteczka. Obydwoje lubiliśmy zabawę, byliśmy takimi dziećmi jeszcze trochę, więc stąd był pomysł właśnie na park rozrywki. Szczerze, byłem w takim miejscu dopiero drugi raz w życiu. Nigdzie w mojej okolicy nie było lunaparku. Ona skakała rozpromieniona ciągnąc mnie za rękę, żebym się pośpieszył. 
- To gdzie pierwsze idziemy skarbie? - zapytałem.
- Chodźmy na Roller Coaster albo na samochodziki, albo nie.. na salę strachu! 
- Haha, to zacznijmy od Roller Coaster'a. - zaśmiałem się.
Wsiedliśmy do koła, zapieliśmy się i maszyna ruszyła. Z początku było całkiem fajnie ale później.. zaczął się strach! Zaczęła piszczeć ze strachu i zamykać oczy, więc mocno ją przytuliłem i zasłaniałem cały widok swoim ciałem, chciałem aby poczuła się bezpieczna. Wysiadając z kolejki była strasznie roztrzęsiona i chyba za dobrze się nie czuła.
- Kręci mi się w głowie, usiądźmy Niall .. - powiedziała.
W jej głosie było słychać, że słabo się czuła. Złapałem brunetkę i pomogłem dojść do ławki. Kupiłem jej wodę. Martwiłem się o nią, ona jest jedyna w swoim rodzaju. Gdy było jej już lepiej, skojarzyłem pare faktów i spróbowałem ją wypytać..
- Ej a może.. Ty, Zayn, wczoraj.. i ten. - jąkałem się ze strachem.
- Chyba głupi jesteś! Jak możesz w ogóle tak mówić. Idiotą jesteś! - zaczęła krzyczeć i gwałtownym ruchem zerwała się z ławki i uciekła gdzieś w tłum. Co ja zrobiłem? Jak mogłem w ogóle jej to powiedzieć? Złapałem się za głowę i myślałem. Nie miałem po co biec za nią, bo przecież i tak nie znalazłbym ją w takim tłumie. Postanowiłem zadzwonić do Liama. Wybrałem numer i nacisnąłem zieloną słuchawkę. 
- Co tam Niall? - usłyszałem głos w telefonie.
- Bracie, musisz mi pomóc.. 
- Co jest? - zapytał przyjaciel, który był najwyraźniej zdziwiony wszystkim.
- Julii było słabo, pomyślałem, że wiesz ona z Zaynem i jej to powiedziałem, no i uciekła, nie ma jej.. - łzy napłynęły mi do oczu.
- Chłopie, ty to zawsze się w coś wpakujesz.. miałeś biologię w szkole? Z resztą nie ważne to teraz. Gdzie jesteś?
- W wesołym miasteczku..
- Zaraz tam będę, czekaj przy bramie, koło budki z hot dogami.
Po zakończonej rozmowie udałem się na umówione miejsce. Cały czas miałem przed oczami Julię - mojego najukochańszego skarba. Nie chciałem dopuścić do siebie złych myśli. Po jakiś 10 minutach Payne się zjawił i opowiedziałem mu spokojnie wszystko. Zaczęliśmy szukać dziewczynę. Byłem na skraju wytrzymania, cały czas obwiniałem siebie. Nie mogliśmy jej nigdzie znaleźć. Szukaliśmy jej dobre 2 godziny, straciłem jakąkolwiek nadzieję. Oparłem się o jakiś słup. Założyłem ręce za głowę i zjechałem po nim na sam dół z bezsilności. Płakałem. Wiem, jestem mięczakiem. 
- Nialler, chodź tu! - usłyszałem krzyk Liama.
Pobiegłem szybko za głosem. Nad jeziorem, na ławce, siedziała ona.. z jakimś brunetem.
- Z kim ona siedzi? - zapytałem.
- Z Zaynem, nie poznajesz? - odpowiedział Payne.
- Zayn, znów Zayn.. dlaczego?
- Stary, nie przejmuj się. Ciesz się, że się znalazła. A z Zaynem siedzi pewnie bo musiała się komuś wygadać. Chodź do nich.
Poszliśmy, miałem ochotę przywalić porządnie Malikowi. Owszem, byłem bardzo zazdrosny. 
- Zayn, chyba musimy iść. - powiedział przyjaciel, kierując słowa do niego, po czym poszli.
Kucnąłem przed dziewczyną siedzącą na ławce i patrzyłem na nią..
- Kochanie, przepraszam.. nie chciałem Cię urazić. Wiem, jestem głupi i nie znam się na niczym. - powiedziałem ze smutną miną.
- Dobra, chodź tu głuptasie i mnie przytul a najlepiej daj buziaka. - uśmiechnęła się.
Wykonałem życzenie brunetki. Cieszyłem się, że wybaczyła mi to. Wziąłem ją jeszcze do budki, gdzie strzelało się do gumowych kaczek. Mieliśmy śmiechu, bo nie mogłem nigdy trafić. Ale po kilku próbach wygrałem dla niej misia. Później udaliśmy się do domu, odpocząć i czekać na kolejny dzień, którym jest Sylwester.