niedziela, 16 marca 2014

28 rozdział.

Każdą możliwą chwilę spędzałam z Niallem i resztą chłopaków. Od czasu, gdy dowiedzieli się o dziecku, bardzo uważają na mnie. Już tak nie szalejemy i nie wygłupiamy się. Wydaje mi się, że nawet chyba wydorośleli przez tą sytuację,ale Niall nadal się nie zmienił, mimo, że to on będzie ojcem. Chyba nigdy do tego nie dorośnie. On i dziecko? To nie mogło się udać. Przez kilka koncertów chłopcy ignorowali pytania dlaczego nie śpiewam i nie występuje z nimi. Ale coraz więcej było takich pytań, fani nie dawali spokoju. W końcu pojawiło się to na pytaniach z twittera. Przyglądałam się zza kulis wszystkiemu. Pytanie brzmiało:

" Czemu Julia nie występuje z Wami? 
To chyba część One Direction, prawda? :) "

- Niall, to chyba pytanie do Ciebie. - uśmiechnął się Harry.
- No bo to jest trudne, nie wiem czy dobrze, żebyście wiedzieli.. - tłumaczył Irlandczyk.
- No śmiało, Niall. - Liam poklepał go po ramieniu.
- No więc.. nie chcę żebyście byli czymś zdenerwowani, albo żeby nasze fanki nie przejęły się bardzo tym.. po prostu , my mamy dziewczyny, bardzo je kochamy, nie oddalibyśmy je za nic w świecie. Z nikim innym nie chcemy być. I widzicie, moja księżniczka jest dla mnie najważniejsza i za kilka miesięcy pojawi się jeszcze jedna ważna osoba dla mnie. - wytłumaczył.
Cała arena zamilkła. Był to dla nich wielki szok. Ja patrzyłam na to wszystko z boku. Księżniczka? Zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy słyszałam jak on mówi o mnie. Nie przejmowałam się już co myślą inni, nie obchodziło mnie jak zareagują fani na wieść o dziecku. Chciałam mieć normalną rodzine.

*dzień z dni wolnych od koncertów*
Przyjechała Sara z Rogerem i Damonem, chcieli pozwiedzać Anglię i odwiedzić mnie. Przyznam, wyglądałam już jak pączek z kangurzą torbą. Przyjaciółka cały czas wypytywała mnie jak się czuje, czy mam już wszystko i w ogóle. Roger i Damon zaprzyjaźnili się z Niallem. Słabo mówili po angielsku, więc Horan starał się mówić po polsku. Złapali szybko wspólny język. Bałam się co będzie jak chłopak znów coś odwali i będą rywalizować ze sobą. Długo nie trzeba było czekać.. wieczorem Damon zabrał mnie na spacer, chciał pogadać.
- Fajnie jest znów gdzieś wyjść z Tobą. - mówił gdy spacerowaliśmy pięknie oświetlonymi ścieżkami jednego z parków w Lonydnie.
- Mi też miło, jak tam u Ciebie jest? - zapytałam.
- Wiesz.. dużo się nie pozmieniało.. - mówił.
- A to czemu? Przecież to szmal czasu odkąd nie rozmawialiśmy.. - zdziwiłam się - Jak w domu? Dalej tak samo masz?
- W domu jak w domu, nie wytrzymuje już tyle tam.. chciałbym mieć normalny dom, normalną rodzinę, osoby, które mnie kochają a nie mam nic z tego. Matka chleje bo nie daje już rady, ja zresztą też, wiesz sama.. wychodzę na wieś i  wracam ledwo przytomny, jeśli w ogóle wracam.. - mówił.
- To gdzie Ty śpisz?! - krzyknęłam ze strachu.
- Nie krzycz. - uspokajał mnie Damon. - Śpię zawsze gdzieś na jakimś przystanku, ławce czy coś.. rzadko w domu.. czasami Roger mnie nocuje, ale jego rodzice mnie nie tolerują za bardzo.
- Matko.. a ojciec? A bracia? - dopytywałam.
- Siedzą, ja też pewnie za niedługo pójdę, bo tyle mam rozpraw, na żadną się nie stawiam. - siadł na ławce i zakrył twarz rękoma, ja siadłam obok.
- To po co Ty to robisz? Mówiłam Ci już tyle razy, żebyś przestał.. Wiem, że wziąłeś przykład z brata, ale Ty masz swój rozum, proszę Cie. Nie miałeś dobrego wzoru, więc jest jak jest, no ale jakbyś chciał się zmienić to się zmienisz.
- Łatwo mówić. - burknął pod nosem.
- Nie łatwo i nie łatwo też to zrobić, ale wiesz jaką satysfakcję byś miał z tego? Że osiągnąłeś swój największy cel? Zresztą, chciałam Ci kiedyś pomóc ale się nie dało.. może i za łatwo się poddałam, ale nie żałuje już tego. - odpowiedziałam, po czym ruszyłam dalej przed siebie.
- Gdzie idziesz? - wstał i zapytał.
- No dalej, nie będę tu na ławce użalać się nad sobą i wszystkim z przeszłości. - odpowiedziałam.
- Chodź wracamy, nie przemęczaj się. - objął mnie ramieniem i wracaliśmy.
W czasie drogi rozmawialiśmy jeszcze chwilę o dziecku i o Niallu.

poniedziałek, 3 marca 2014

27 rozdział.

Kilka dni później wróciliśmy do Londynu. Moi rodzice nie byli zachwyceni wieścią, że będą dziadkami.. ale stało się i obiecali pomóc. Teraz zostało powiadomić o tym rodzinę Nialla. Na tę okazję zorganizowaliśmy małe przyjęcie w domu Horana. Ugotowałam obiad a chłopak przygotował resztę przekąsek i trochę alkoholu. Ubrałam się w to : [ LINK ]  Było późne popołudnie robiliśmy ostatnie przygotowania, gdy zadzwonił dzwonek do drzwi. Lucky radośnie podbiegł do drzwi razem z blondynem, który szedł otworzyć. Psiak merdając ogonem przywitał gości. Dobrze się stało, że wszyscy przyszli na raz. Byli rodzice Nialla, Greg, Denise i mały Theo. Siedliśmy zjeść obiad a po nim rozmawialiśmy długo. Sami nie wiedzieliśmy jak to im powiedzieć.. po czasie sytuacja się ułatwiła.
Theo podbiegł do psa i zaczął ciągnąć go za ogon. Podbiegłam do niego i zabrałam na ręce. Bawiłam się z chłopczykiem na kanapie. Był prze szczęśliwy, Niall podszedł do nas i zabawiał małego. Świetnie sie dogadywali. Blondyn był dobrym wujkiem ale czy zda się w roli ojca?
- Jak Wam ładnie, pasuje Wam taki. - uśmiechnęła się mama Nialla.
- Bo wiesz.. no już niedługo.. y..- chłopak zaczął się jąkać.
Sytuacja stawała się napięta, nikt nie wiedział o co chodzi, ja zaczęłam unikać wzroku innych udając że zabawiam Theo. 
- O czym Ty mówisz? - zapytał tata chłopaka.
- Bo Julia jest w ciąży.. - odpowiedział.
Zapadła grobowa cisza. Nikt nic nie mówił. Wszyscy byli w szoku. Nie wytrzymałam tego, poczułam się jak jakaś najgorsza, jakby wszystko było przeciwko mnie. Nikt nie rozumiał tego. Posadziłam Theo na kolanach Nialla i pobiegłam do łazienki. Zamknęłam się i zaczęłam płakać. Niall pobiegł za mną, bił pięściami w drzwi, żebym otworzyła. Ja siadłam na podłodze koło prysznica i płakałam. Wstyd było mi się pokazać przed nimi, widać było, że wcale ich nie ucieszyła ta wiadomość, że będzie to dla nich problem. Może oni od początku mnie nie lubili? Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Za drzwiami stali już chyba wszyscy, nie chciałam słuchać co mówią, więc nuciłam sobie jakąś piosenkę pod nosem. Po chwili mój telefon zaczął wibrować w kieszonce. Wyciągnęłam go a na wyświetlaczu ukazało mi się imię "Damon". Co on teraz by chciał ode mnie?  Odczytałam sms'a który brzmiał tak :


" Julia, ostatnio dużo myślałem o Tobie. Żałuje tego wszystkiego co było,
chciałbym się zmienić, ale bez Ciebie nie umiem.. kiedyś to Ty,
tylko Ty umiałaś mnie zmienić a teraz? Nie mam nikogo.
Kocham Cię.  Twój na zawsze DAMON. "

W tym momencie zamarłam. Dosłownie wryło mnie w płytki na podłodze. Czy ja muszę mieć takiego pecha? Czy nic nie może być pozytywnego tutaj? Czemu on nagle sobie przypomniał o mnie? Po co ja się z nim widziałam wtedy? Po co chciałam z nim rozmawiać? Może gdyby nie to, to stare uczucie by nie wróciło? Stało się. Nie odpisałam mu nic. Niall dobijał się nadal do drzwi.  - Otwórz to, proszę! - krzyczał.
- Dobra, ale tylko Ty wejdziesz tu? - zapytałam.
- Tak. - odpowiedział, po czym otwarłam mu drzwi.
Wszyscy wpadli jak poparzeni razem z nim, ale Irlandczyk wyprosił ich na chwilę i zamnkął się razem ze mną z powrotem.
- Czemu to zrobiłaś? - zapytał.
- Niall, to dla nich problem będzie, oni mnie chyba nie lubią. Teraz czuje sie nieswojo przy nich. Ja tak nie mogę, przepraszam.
- Kochanie, jak nie chcesz to nie rozmawiaj z nimi. Nikt Cię nie zmusza, nie denerwuj się bo nie możesz. - uśmiechnął się.
- Kocham Cię. - pocałowałam chłopaka.
Po chwili chłopak wyszedł i powiedział gościom, że źle się czuję i nie będę mogła być z nimi.. była późna godzina, więc goście i tak szli już do domu. Horan odprowadził ich do drzwi i wrócił znów do mnie. Wziął mnie na ręce i zaniósł do salonu na sofę.
- Kto to wszystko posprząta? - spytałam.
- Nie przejmuj się tym, to poczeka. - odpowiedział, skaładając pocałunki na mojej szyji. Był delikatny a zarazem miał swój charakter. Chciał różnych rzeczy, ale wiedział, że nie wszystko może. Był idealnym chłopakiem. Takim, na jakiego czekałam od zawsze.

środa, 26 lutego 2014

26 rozdział.

Wyszłam spotkać się z Sara. Uprzedziła mnie wcześniej, że nie będzie sama. Miałam nadzieję, że będzie tylko ze swoim chłopakiem Roger'em ale zobaczyłam kogoś jeszcze. Bruneta, dość krótko obciętego, który miał do połowy głowy założony szary kaptur. Chłopak dość przy kości. Stał tyłem, trudno było mi rozpoznać chłopaka. Widziałam tylko unoszący się dym papierosa. 
- Julia! Jesteś w końcu. - wybiegła przyjaciółka przytulając mnie na powitanie.
- A no jestem, podobało Ci się na koncercie? - zapytałam.
- No jasne, było super! - pociągła mnie za rękę w stronę chłopaków. - Pamiętacie jeszcze Julkę? - zapytała uśmiechając się.
Popatrzyłam bliżej na tajemniczego chłopaka. Uniósł oczy do góry, jednocześnie spoglądając na mnie.  - Damon? - zapytałam.
- He, no tak to ja. - uśmiechnął się.
- Tyle czasu.. ale nic się nie zmieniłeś. - powiedziałam, ze zdziwieniem.
- Zostawmy ich na chwilę, wrócimy zaniedługo. - powiedział Roger do Sary.
- Spoko, my tutaj pogadamy. - odpowiedziałam - Co tam słychać i Ciebie? - kierowałam słowa do Damona.
- A nie skończyłem szkoły, nie moge wyjść z nałogów, ciężko w domu dalej mam.. - mówił smutny.
- Chciałam Ci kiedyś pomóc, ale nic nie docierało do Ciebie.. mogłam być teraz z Tobą, ale to był Twój wybór.. 
- Wiem, żałuje tego bardzo. - posmutniał jeszcze bardziej.
Rozmawialiśmy tak jeszcze dobrą godzinę. Później poszliśmy do pizzeri, jak Sara i Roger wrócili. Zjedliśmy pizzę, mimo, że nie bardzo lubię ją jeść, miło czas spędziliśmy. 
Dostałam sms od Zayna "Mamy problem, bo Twoi rodzina gdzieś pojechała i Twoja babcia też i zostaliśmy sami i nie bardzo wiemy co zrobić bo coś sie przestawiło.. " Nie skończyłam nawet czytać co się przestawiło i zerwałam się z siedzenia, żeby wrócić do domu. Wystraszyłam się, że mogą coś zrobić sobie albo nie wiem co jeszcze. 
- Przepraszam Was, ale muszę iść do domu. Jak będę tu jeszcze jakiś czas to się spotkamy a jak nie to następnym razem. Możecie też do nas przyjechać. Sara wie gdzie mieszkam. - tłumaczyłam.
- Ale czad! Zobaczę Anglię i poznam sławnych ludzi! - Roger cieszył się jak małe dziecko.
- Hahahaha, uspokój się. - śmiała się Sara.
- Damon, Ciebie też zapraszam. - uśmiechnęłam sie do chłopaka, po czym przytuliłam ich wszystkich na pożegnanie i wyszłam z lokalu.
W domu zastałam straszny bałagan. Drzwi ledwo się otwarły. Wszędzie rozrzucony popcorn, jakiś film od 18 lat lecący w telewizji, pierz z poduszek i rozlane piwo. Pod stertą kocy i poduszek zobaczyłam śpiącego już Liama, Louisa i Harrego. Z łazienki wybiegł Niall z psami które targały papier toaletowy. Istna masakra. 
- Gdzie jest Zayn? - zapytałam.
- U Ciebie chyba, powiedział, że nie chce mieć nic wspólnego z tym. -  powiedział Niall.
- Jeden mądry. Dziwie się, że Liam taki rozsądny nie był.
Poszłam na górę do mojego pokoju. Na łóżku siedział Zayn oglądający album z moimi zdjęciami. Stałam chwilę patrząc na niego. Przyglądał się każdemu zdjęciu z osobna dokładnie. - Co tam masz? - zapytałam.
- Przepraszam. - schował gwałtownie album pod kołdrę. - Ja nie chciałem, leżał tu, zobaczyłem co to jest, nie powinienem, wiem, przepraszam.. - zaczął się tłumaczyć.
- Spokojnie, nic się nie stało. - siadłam koło niego. - Wyciąg go, na jakie zdjęcie się tak przygladałeś?
- Na takie z chłopakiem. Kochasz go? - zapytał.
- Nie, pisałam tylko z nim, ale później zakończyłam to, bo okłamywać mnie zaczął.. - opowiadałam.
- Aaa, ładnie razem byście wyglądali.
- Eh, przeszłość.. wiesz co może sie działo na dole? - zmieniłam temat.
- Nie chciałem tam brać w tym udziału. Oglądali jakieś filmy zboczone i później sie bili na poduszki i takie tam. Przyszedłem tutaj. 
- I dobrze zrobiłeś. Chodź mi pomóc ogarnąć to. - uśmiechnełam się.
Posprzątalismy to wszystko i nagle Zayn wyskoczył z propozycją wyjazdu pod namioty. Spodobał nam się ten pomysł. Przypomniałam sobie, że jest takie dobre miejsce niedaleko. Zadzwoniłam od razu żeby zarezerwować miejsce aby nic nie przeszkadzało nam. Wszyscy byli zdziwieni, że takie gwiazdy jak One Direction chcą tam być.. ale poproszeni zostali żeby nikt o tym nie wiedział i żeby zabezpieczyli tamten teren. 


 :: dzień wyjazdu ::
Wszyscy zaczęliśmy nerwowo biegać po domu. Każdy sprawdzał czy ma wszystko i czy o czymś nie zapomniał. Zapakowaliśmy wszystko do samochodu. Przy wsadzaniu namiotu do bagażniku złapałam się za głowę, zaczęło mi się kręcić w głowie. Oparłam się o samochód.
- Wszystko dobrze mała? - zapytał Harry.
- Tak tak. - odpowiedziałam, żeby uspokoić przyjaciela.
- Na pewno? - upewniał się.
- Tak, nic mi nie jest.
- No skoro tak uważasz.. - burknął, po czym poszedł dalej.
Chwilę później wszystko było już dobrze. Ale widziałam, że Harry powiedział o tym Niallowi. Nie chciałam ich martwić, to miał być udany wyjazd. Zabraliśmy Harley'a i Lucky'iego ze sobą. Wpakowaliśmy ich do klatek i sami wsiedliśmy do samochodu. Nie daleko było to miejsce, gdzie mieliśmy się zatrzymać, więc nie jechaliśmy długo. Od razu po przyjeździe, nasmarowałam się kremem i poszłam opalać, póki słońce jeszcze dobrze grzało. Louis i Zayn poszli szukać drewna na ognisko a reszta zajmowała się rozkładaniem namiotów. Liam bez problemu sobie poradził. A Niall i Harry? Obydwoje się męczyli z jednym namiotem. Nie umieli go rozłożyć. Śmiałam się z nich bez opamiętania. Nagle Niall podbiegł, złapał mnie i rzucił do wody.
- Ty idioto! - krzyknęłam, wychodząc z jeziora.
- Nie ładnie tak mówić do mnie. - zaśmiał się.
- Co Ty sobie wyobrażasz?! - zaczęłam go gonić.
- Ha, masz mnie. - powiedział, po czym pocałował mnie.
Znów zakręciło mi się w głowie, robiło mi się słabo. Horan złapał mnie i trzymał cały czas.
- Skarbie, co się dzieje? - zapytał zmartwiony.
- Nic, po prostu nie jadłam dziś. - wymyśliłam, żeby go uspokoić. Tak na prawdę sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- Chodź, siądź sobie tutaj. - powiedział, po czym posadził mnie na rozkładanym krzesełku. - Proszę, napij się wody.
- Dziękuję Niall. - odpowiedziałam.
- Co jej jest? - Zapytał Louis.
- Sam nie wiem.. jakoś dziwnie dziś wygląda. - odpowiedział blondyn.
- Idź do niej, my przygotujemy kolację.

*oczami Nialla*

Podszedłem do niej i siadłem koło niej, przytulając ją. Nie wiedziałem co jej jest. Ona chyba sama nie wiedziała. Nie chciała nawet za bardzo rozmawiać, więc siedzieliśmy przytuleni tylko. Zayn przyniósł naszą kolację. Zrobili pieczone kiełbaski z sałatką. Było pyszne. Mają talent do gotowania, muszę im to przyznać. Cały wieczór spędziliśmy przy ognisku, na śpiewaniu i graniu w jakieś głupie zabawy. Ale kolejnego dnia.. od samego rana Julka nie czuła sie najlepiej.. chciało jej sie wymiotować, była blada i kręciło sie jej w głowie.
- Co jest?! - krzyknąłem w sumie sam do siebie.
- Stary.. - mówił zaspany Liam. - Co tak krzyczysz?
- No popatrz co sie dzieje.. - odpowiedziałem.
- Ja tam nie chce się mieszać w Wasze życie i w ogóle.. ale nie zabawiliście ostatnio?  - zapytał.
- W jakim sensie? - dopytałem.
- No wiesz.. sam na sam..
- Sugerujesz coś?
- No tak, ona może być w ciąży.. - powiedział Li, a wraz z tymi słowami wszystkich zerwało na równe nogi. 
- Chodź, zawiozę Cię do lekarza, sprawdzimy coś. - uśmiechnął się Liam do brunetki.
- Dobrze. - zgodziła się.
Pojechałem razem z nimi. Lekarz zrobił kilka badań. Okazało się, że to już 2 miesiąc. Byłem w szoku.. po mojej twarzy chyba nic nie można było wyczytać. Julia zaczęła płakać.
- Skarbie, czemu płaczesz? - zapytałem, przytulając ją.
- Jak Ty sobie to wyobrażasz? Że będzie wszystko fajnie jak do tej pory? Że będziemy mogli sobie wszędzie wychodzić, że będzie dobrze? Po drugie jesteśmy w wielkiej trasie, wszystko padło. Już po mojej karierze, mogę zapomnieć o wszystkim. Ty też pewnie nie chcesz kolejnych problemów. Może zostaw mnie i to dziecko, zajmij się pracą. - mówiła.
- Ty się chyba nie słyszysz.. nigdy Cie nie zostawię, ani tego maleństwa. Nigdy! Kariera nie jest ważna, najważniejsza jesteś dla mnie Ty.. damy radę. - pocałowałem ją w czoło.
Wyszliśmy z kliniki. Liam siedział w samochodzie. Nerwowo przeplatał palce.
- I jak? - zapytał.
- Będę tatą. - uśmiechnąłem się.
- Gratulacje! - cieszył się, może nawet bardziej od nas.
Całą drogę brunetka nie odezwała się ani słowem. Płakała pod nosem cały czas. Może to był szok dla niej? Przecież ona dopiero teraz zaczęła tak na prawdę żyć. Teraz jej sie wszystko ułożyło i nagle co? Bum! Będziemy mieć dziecko.. będzie musiała zawiesić karierę, ja pewnie razem z nią.. ale damy radę! Później maleństwo będziemy brać ze sobą, dogadają się z Lux czy Brooklyn, córkami naszej stylistek. Niech ona sie nie zamartwia. - myślałem.
Dotarliśmy z powrotem na pole campingowe. Z niecierpliwością czekała na nas cała reszta.
W momencie, gdy samochód się zatrzymał od razu podbiegli chłopcy i pytali co się stało. Julka wybuchła płaczem i pobiegła do namiotu, gdzie się zamknęła. Liam nie wiedział jak ma się zachować, nie chciał palnąć czegoś głupiego.. sam nie wiedziałem już co mam robić. Już wszystko mieszało moje myśli. Ciągle byłem w szoku. Bez słowa ominąłem przyjaciół i siadłem koło wciąż palącego się ogniska na składanym krzesełku i wpatrzyłem się w jeden punkt. Chłopcy nie wiedzieli dalej co się dzieje. Liam nie chciał nic im powiedzieć, bo nie wiedział czy my tego chcemy. Zayn podszedł i kucnął koło mnie. 
- Ej, co sie dzieje? - zapytał.
- Mam problem, nie wiem już nic, nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać..
- Co jest? - dopytywał.
- Julka.. ja.. yyy... będziemy mieć dziecko.. -wydukałem.
- Że co? - momentalnie chłopak wstał.
- No tak.. możesz reszcie też powiedzieć, śmiało. - odpowiedziałem.
Wszedłem do namiotu Julii i położyłem się obok niej.
- Nie płacz skarbie, będzie dobrze.. - próbowałem ją pocieszyć.
- Niall, nie poradzimy sobie. 
- Poradzimy, damy radę.. - przytuliłem ją, po czym zasnęliśmy.

sobota, 22 lutego 2014

25 rozdział.

Te wszystkie nie miłe wiadomości i artykuły na mój temat były strasznie bolesne. Jestem osobą, którą nie obchodzi co myślą inni.. ale nie cały świat.. płakałam gdy czytałam to wszystko. Przewijałam na każdą kolejną stronę, coraz bardziej się dołując.


" Ona zniszczy One Direction "
" Po co ją w zespole. To jest boysband. 5 chłopców, bez dziewczyn. "
"  Wygląda jak koza z zębami konia. Jak Horanek mógł ją chcieć "
" Ona jest podstawiona, ukrywa Zialla "
" Nie umie śpiewać, skrzeczy jakby jej ktoś cycki uciskał "

To wszystko niszczyło mnie od środka. Jedyną myślą i marzeniem było aby nikt nie wszedł i nie zobaczył mnie w takim stanie. Niestety, to jest tour bus, nie ma zamków, żeby się oddzielić. Niall podszedł do mnie.

- Kochanie, czemu płaczesz? - zapytał, obejmując mnie ramieniem.
- Popatrz. - powiedziałam, podając mu telefon, aby przeczytał to wszystko.
Czytał wszystko bardzo uważnie. Widać po nim było, że sie zdenerwował. Wszedł na twittera i napisał :


" Ktokolwiek obraża moją dziewczynę, czy dziewczyny moich kumpli, niech nawet nie nazywa się naszym fanem. To jest chore, ludzie! Jestem szczęśliwy a wszystko inne nie powinno Was interesować. Nie chce tu obrażać nikogo, ale nie chce też, żeby ktoś obrażał Julie. Mam swoją księżniczkę nareszcie. Proszę Was, przestańcie już z tymi hejtami. "


Zrobiło mi się od razu milej, że ktoś jest po mojej stronie. Zawsze czekałam na kogoś takiego.. jak już traciłam nadzieję, że znajdę tak idealnego chłopaka, spełniło się. Jestem chyba najszczęśliwszą dziewczyną na ziemi. Całe moje życie prawie nikt się mną nie interesował. Dwóch miałam dobrych przyjaciół z internetu, mało brakowało, a bylibyśmy razem, ale i tak nie wypaliło. Później pisałam z Damonem. Był to kolega chłopaka Sary. Cieszyłam się, że będę szczęśliwa, choć miałam też obawy.. był to chłopak, który pił, palił, ćpał i sprzedawał to świństwo. Zrezygnowałam z niego. Nie chciałam kłopotów.. - opowiadałam Niallowi.
- Ale już nie musisz się przejmować tym wszystkim, wiesz, że Cię kocham i nigdy nie zostawię, jesteś moja i tylko moja, nie dam Cię obrażać.. Kocham Cię. - powiedział blondyn, po czym pocałował mnie w czoło i przytulił.
- Co tam nasze gołąbki robią? - uśmiechnął się Zayn, wchodząc do pomieszczenia, gdzie siedzieliśmy z Niallem.
- Daj spokój, obrażają Julie.. masz, poczytaj. - podał telefon przyjacielowi.
Po chwili Zayn napisał tweeta : 

 " Ludzie nie myślą.. albo nie wiedzą, że inni mają uczucia. "

Dobrze, że chłopcy szybko reagowali na to. Nie wiadomo jakby się to potoczyło dalej. Był już wieczór. Zasłoniliśmy wszystkie okna i poszłam zaparzyć sobie herbaty. Było zimno.
- Stary, moglibyście się gdzieś ulotnić? Przynajmniej na wieczór teraz.. chcę z nią pobyć sam na sam. - zapytał mulata.
- Jasne, zaraz gdzieś wyjdziemy do jakiegoś klubu albo coś. - poklepał po plecach irlandczyka.
Gdy wszyscy opuścili tour busa, zostaliśmy sami z Niallem. Próbował mnie pocieszać. Włączył jakąś komedie romantyczną. Ale nudziła nas strasznie. Ja cały czas myślałam o tym co się działo. Trudno mi było uwolnić się od tej myśli. Włączyliśmy horror, obydwoje lubiliśmy tego rodzaju filmy.  - Pamiętasz? Oglądaliśmy ten film na początku naszej znajomości.. - powiedziałam.
- No tak, dlatego to włączyłem. - uśmiechnął się.
- Kocham Cię. - wyszeptałam, wtulając się w jego umięśnione ramiona.
- Ja Ciebie też. - odpowiedział, kładąc mnie na kanapie.
- Co Ty robisz.. - powiedziałam zmęczona.
Nie dostałam odpowiedzi. Chłopak całował mnie po szyji i ściągał ze mnie koszulkę. 
- Niall! Nie mam ochoty.. 
Chłopak nie przestawał, mimo, że zaczęłam się mu wyrywać. Miał wystarczająco siły, aby mnie utrzymać przy sobie. Cały czas całował mnie po szyji, klatce piersiowej, brzuchu.. lecz nie dałam mu już pozwolenia na całą reszte. Chłopakowi się to nie podobało, ale nie naciskał na mnie. Po prostu się poprzytulał i wycałował.. po dłuższym czasie i tak doszło do czegoś więcej, następnie przykrył nas kocem i zasnęliśmy wtuleni w siebie. Obudziło nas kilka godzin później wręcz wpadnięcie do tour busa chłopców.
- Brawo Horan! - zaśmiał się Harry a moje policzki oblały rumieńce.
- Z czego się tak cieszycie? - zapytał.
- Z tego co się tutaj działo! - krzyknęli.
- Nic się nie działo. Nie wymyślajcie i nie psujcie humorów. - powiedział oburzony Horan.
- Dobra dobra, idziemy spać. Dobranoc kevinki - powiedział Louis, po czym poszli wszyscy do siebie spać.
Rano, gdy tylko się obudziłam wzięłam do rąk telefon i weszłam na twiitera. Nie zwracałam uwagi już na te komentarze i wiadomości. Odpisałam Jessice, dziewczynie z Polski, którą poznałam na koncercie w Londynie. Chce pomóc im zdobyć koncert w Polsce. Wiem ile to dla nich znaczy, tyle lat się starają o to.. wiem jak sie czują, sama tak sie czułam kiedyś. Wierzyłam, że to się nam uda. Będę o wszystkim mówić Horanowi i reszcie chłopaków.
Po wielu rozmowach z Simonem Cowellem i innymi ludźmi traciłam tą nadzieję, na sukces. Ale pewnego dnia, po koncercie w USA, Simon zaprosił nas do siebie. Powiedział, że będzie koncert w Polsce! Moja radość nie znała granic, chłopcy też się cieszyli. Rzuciłam się mu na szyję i dziękowałam. Cowell powiedział, że jutro dodadzą na stronkę to a ja jeśli chcę to mogę już napisać na twitterze, mają z czego się cieszyć. Dobrze nie skończył mówić a ja już byłam w trakcie pisanie tweeta. Brzmiał on tak :



" Polscy fani ! Udało mi się i chłopcom pogadać z Simonem! Będziecie mieć koncert w naszym kraju. Udało się w końcu załatwić koncert w Polsce. Będzie on 4 lipca. Jutro będzie dodana ta data na stronę i bedziecie mogli kupić bilety. Gratulacje dla wszystkich. Julia xx. "

:: 5 miesięcy później - dzień koncertu w Polsce ::Denerwowałam się ale też byłam ciekawa jak wypadną po raz no można powiedzieć drugi w moim kraju. Pierwszy ich występ tutaj miał miejsce w finale X Factor, gdzie ich poznałam.  Nadchodziła godzina 18, czyli czas występu. Godzinę wcześniej wystąpiło 5 Second Of Summer. Gdy zeszli ze sceny zgasły wszystkie światła. Było słychać tylko płacz fanów. To były łzy szczęścia.. bo w końcu się udało, udało się spełnić marzenia! Stanęliśmy na podeście, który wyłonił nas na scene. Było ciemno, więc nikt nie widział, że jesteśmy już na scenie. Wszyscy śpiewali "Torn". Niall zaczął się śmiać swoim charakterystycznym głosem i usłyszeliśmy jeden wielki pisk. Zayn stwierdził, że nigdy na żadnym koncercie jeszcze nie widzieli takiego show zanim wyszli nawet na scene. Coś cudownego. Światła się zaświeciły a Irlandczyk wybiegł na tak zwaną małą scene na scenie i krzyknął  "POLAND ARE YOU READY?! "  - wiedziałam, że te słowa są najlepszymi słowami dla tych ludzi w całym ich życiu. Zaśpiewaliśmy wszystkie piosenki z Midnight Memories i kilka z Take Me Home oraz Up All Night. Żal było aż się rozstawać z nimi. Był to chyba jedyny koncert na którym fani mnie tak bardzo miło przyjęli. Po koncercie od razu udaliśmy się do mojego rodzinnego domu. Całą drogę chłopcy zachwycali się tym show. Było na prawdę niezwykłe. Każdy tweetnął coś na ten temat. U mnie w domu mogliśmy dopiero odpocząć. Ale to co mnie spotkało kolejnego dnia, przeszło moje wszelkie oczekiwania..

środa, 19 lutego 2014

24 rozdział.

Obudziłam się wtulona w blondyna. Tamtejszy wieczór był cudowny. Odkryłam z siebie białą kołdrę i owinęłam się kocem. Byłam strasznie zaspana i z ledwo otworzonymi oczami podreptałam do szafy. Otwierałam ją powoli, żeby nie zaskrzypiała i nie obudziła chłopaka. Wyciągnęłam z niej [ LINK ] i poszłam do łazienki. Wziełam prysznic i przebrałam się w te ciuchy. Udałam sie do kuchni gdzie czekali już moi rodzice oglądając telewizję.
- Widzę, że trafiliście do nas. - uśmiechnęłam się.
- Tak, Twój kolega nas przywiózł.. Lien? - powiedział tata.
- Liam. - zaśmiałam się - chcecie już śniadanie? - zapytałam.
- Już zjedliśmy, nie chcieliśmy Was budzić, myślę, że nie gniewasz się ani Niall.. - powiedziała mama.
- Co ty mamo.. czujcie się jak u siebie. W ogóle jak Wam sie podobał mój występ?
- Był cudowny, masz świetny głos a z nimi brzmisz super! - odpowiedział tata.
W sumie nie wiedziałam jak to odebrać.. przecież on nigdy nie lubił One Direction, twierdził, że nie umieją śpiewać, grać i są fatalnymi piosenkarzami a teraz mówi, że super brzmie z nimi? Na początku odebrałam to jako, że mój występ był straszny, ale później pomyślałam, że może nie miał tego na myśli, może ich polubił. Ponieważ mój tata jest krytykiem wszystkiego od zawsze to nie skrytykował występu i to chyba sukces i plus dla mnie. Wyciągnęłam płatki i mleko i zmieszałam wszystko w misce. Jadłam myśląc nad tym wszystkim a rodzice oglądali dalej telewizje w sumie nie wiem po co, skoro nic nie rozumieli ale mniejsza o to. Do salonu wszedł zaspany Niall w samych bokserkach. Wiedziałam, że mój tata palnie zaraz jakąś głupotę, ale sie myliłam. Może dlatego, że Niall jest u siebie w domu i oni nie mają nic do gadania. Podszedł do mnie i przytulił mnie na powitanie.
- Dzień Dobry proszę państwa. - uśmiechnął się do nich.
- Dzień Dobry, masz uroczy uśmiech. - powiedziała mama.
- A dziękuję dziękuję. - odpowiedział Niall uśmiechając się - może chce państwo gdzieś wyjść wieczorem? Pozwiedzać Londyn, może na obiad gdzieś wyjść? - zaproponował.
- To dobry pomysł! - powiedziałam.
- No dobrze, poznamy się lepiej z Tobą. - zgodzili się.
Kilka godzin później, koło godziny 15 wyszliśmy z domu i kierowaliśmy się w stronę Nandos, żeby coś zjeść w ramach obiadu. To ulubiona restauracja Nialla, twierdzi, że tu jest najlepsze jedzenie. Zamówiliśmy wszyscy kurczaka i soku wiśniowego do picia.
- Kim chciałeś być wcześniej? Co byś robił gdybyś nie był w zespole? - zapytał tata w trakcie jedzenia.
- Chciałem być inżynierem i dentystą.. no ale jestem w zespole i to najlepsze co mnie w życiu spotkało. Kocham muzykę, uwielbiam grać na gitarze, dlatego w sumie poszedłem do X Factor.. połączyli nas w zespół i tak zyskałem nie tylko to o czym marzyłem ale też czwórkę najlepszych przyjaciół. - opowiadał.
- Pięknie mówisz, jesteś na prawdę mądrym chłopakiem. - powiedziała mama.
- Dziękuję, gdyby nie to, że jestem w One Direction, pewnie nigdy bym nie spotkał Julii.. - powiedział Niall przytulając mnie.
- Jesteście słodcy. - uśmiechnęli się rodzice.
- Może zwiedzimy trochę Londyn? - zaproponowałam.
Wszyscy się zgodzili. Irlandczyk zapłacił za obiad i wyszliśmy pospacerować ulicami tego pięknego miasta. Pokazaliśmy im najpiękniejszą część a później "przewieźliśmy" się na London Eye. Podobało im się bardzo, ponieważ były cudowne widoki.
Nagle do taty zadzwonił telefon. Okazało się, że był to jego szef, musieli jeszcze dziś wrócić do Polski, żeby tata mógł iść do pracy kolejnego dnia. Po powrocie, pomogłam im się spakować i odwieźliśmy ich na lotnisko. Trudno było mi się nagle rozstać z nimi, znów nie będę ich widzieć kilka dobrych miesięcy.. ciężko mi z tym, ale jestem dorosła, muszę być odpowiedzialana i zacząć żyć. Wieczorem zaczęliśmy się my powoli pakować na wielką trasę One Direction "Where we are" , pierwsza moja trasa.. cudownie, że mogłam spełnić marzenia. Może moje życie nie zawsze było kolorowe, dużo się psuło, dużo porażek, jednak od pójścia do X Factor wszystko się zmieniło, na lepsze. Zadzwoniłam do Sary i pogadałam z nią chwilę, żeby odpocząć od tego wszystkiego. Opowiedziała mi, że wróciła do chłopaka. Tak,ten do którego wzdychała od roku jeszcze w liceum. Byłam szczęśliwa, że i jej marzenia się spełniły a teraz cieszyłam się, że dalej może być szczęśliwa razem z nim.. później powiedziała, że wróciła z moimi rodzicami do Polski, tak jak Rose. 

:: DZIEŃ PIERWSZEGO KONCERTU ::
Pierwszy koncert miał się odbyć w Londynie na stadionie Wembley a zaraz po nim mieliśmy lecieć do Francji.  Jak tylko dotarliśmy pod stadion chłopcy pokazali mi jak wygląda ich czas przed koncertem. Ten koncert ma być wyjątkowy.. jest pierwszym w tej trasie, która jest na prawdę duża i ma to być mój pierwszy koncert w One Direction. Bilety na niego były bardzo drogie bo wszystko długo trwać miało. Zdziwiliśmy się, że mimo wszytko, wyprzedane były. Wysiedliśmy z tour busa. Za ogrodzeniem było bardzo dużo fanów.. chyba z kilka tysięcy.. szok dla mnie. Śpiewali piosenki chłopców i miały dużo plakatów z przeróżnymi napisami. Zayn z Louisem poszli grać w piłkę, Liam jeździł na rowerze a Harry.. Harry żył w swoim świecie.  Siadłam z Niallem na murku. Słyszałam dużo wyzwisk w moją stronę, gdy tylko Irlandczyk mnie przytulił. Nie zwróciłam większej uwagi na to.. one były po prostu zazdrosne tak jak ja kiedyś.. Po jakimś czasie wszyscy podeszliśmy do ogrodzenia porobić zdjęcia z fankami, rozdać autografy itp. Stanęłam z boku trzymając Horana za rękę. Nie chciałam tam za bardzo się pchać, głupio mi było. Kilka Directioners było naprawdę miłych dla mnie, chciało ze mną mieć zdjęcia i rozmawiały. Jedną z fanek była Polska fanka która przyjechała do Londynu do cioci a przy okazji poszła na koncert chłopców. Porozmawiałam z nią a reszta dziwnie się patrzyła bo mówiłyśmy po polsku. Koleżanka na imię miała Jessica. Podała mi swojego twittera i obiecałam, że ją zaobserwuję i Niall też, bo widząc po koszulce, on był jej ulubieńcem. Aż się zdziwiłam, że normalnie rozmawiała ze mną skoro jestem dziewczyną właśnie ulubieńca.. widocznie, jest dojrzała jak na swój wiek, albo po prostu udaje. Po jakimś czasie, przyszedł Paul wołając nas już żeby się przygotować. Po konsultacji z stylistką, postanowiłam założyć to: [ LINK ] . Chciałyśmy, żeby nie było to nic specjalnego, żeby od razu nie rzucać się jakoś w oczy, więc wybrałyśmy zwykłą niebieską sukienkę, która ładnie współgrała z moimi ciemnymi włosami. Dobrałyśmy do tego baleriny, żeby dobrze byłoby mi się poruszać po scenie, zwłaszcza, że chłopcy mają różne pomysły. Lou zrobiła mi delikatny makijaż i po rozczesaniu włosów psiknęła lakierem, aby się nie rozwaliły pod wpływem gorąca na scenie. Denerwowałam się bardzo, bo to mój pierwszy koncert. Na scenie grało już 5 Second of Summer.. poznałam ich w czasie drogi. Są bardzo fajni, najbardziej chyba się dogaduje z Luke'm. Siadłam sobie w kącie i próbowałam się nie denerwować. Z nerwów mój żołądek robił jakieś 360 stopni. Nienawidzę tego uczucia, chyba jak każdy. Gotowy Horan podszedł do mnie i przytulił.
- Skarbie, co jest? - zapytał czule.
- Nic, po prostu się denerwuje.. nie chce od razu źle wypaść.
- Wszystko będzie okej, nie martw się.. - pocieszał mnie - chodźmy, bo już odliczają.
Ustawiliśmy się po kolei Harry, Liam, Zayn, ja, Niall i Louis i równo z odliczaniem wyłoniliśmy się na scenie. Był jeden wielki huk.. pisk fanek, krzyki, płacz.. no coś niesamowitego. Zaczęliśmy od Midnight Memories. A później na zmianę śpiewaliśmy.. raz ja piosenki które śpiewałam w X Factor a później oni swoje piosenki. W między czasie odpowiadaliśmy na pytania z twittera, wygłupialiśmy się.. cały koncert był mega cudowny. Ale późniejsze komentarze na mój temat.. były straszne.. przeczytałam to wszystko na twitterze.. płakałam, bardzo płakałam.. czułam się strasznie.

niedziela, 2 lutego 2014

23 rozdział.

Czesząc włosy usłyszałam swoją ulubioną piosenkę - When I Was A Teenager od Room 94. Był to dzwonek mojego telefonu. Dzwoniła Sara.
- Hej no co tam? - odebrałam.
- A właśnie się pakuję, jadę jutro do Ciebie. - odpowiedziała przyjaciółka.
- Serio?! W końcu się zobaczymy i pogadamy! - ucieszyłam się.
- Też jestem szczęśliwa z tego powodu! Tylko jest sprawa..
- Jaka? - zapytałam.
- Bo nie będę miała jak wrócić i - przerwałam jej - przyjadę po Ciebie, nie ma sprawy.
- Dziękuję, kochana jesteś! Widzimy się na lotnisku o 15? 
- Tak. - uśmiechnęłam się sama do siebie.
- No to kończę bo muszę sprawdzić czy wszystko mam, paaa.
Ucieszyłam się, w końcu zobaczę moją przyjaciółkę, ciekawe jak Rose, czy się zjawi w końcu u mnie.. chciałabym się bardzo znów z nią zobaczyć, Liam pewnie też by się ucieszył. Nagle poczułam jakiś dziwny zapach dochodzący z kuchni. Pobiegłam na miejsce. Zobaczyłam pełno dymu i przypalające się schabowe. Na kanapie kilka metrów dalej siedział Niall, grający na gitarze i rozmawiający z Liamem. 
- Chłopcy, czy wy nie czujecie nic ani nie widzicie? - zapytałam.
- Nie, a co? - odpowiedział blondyn.
- To, że będziesz jadł same ziemniaki dzisiaj na obiad! - krzyknęłam.
- Kochanie, ale.. 
- Nie ma kochanie, ja Ci zostawiłam pod opieką smażące się mięso a Ty nawet tego nie umiesz dopilnować? - coraz bardziej byłam wściekła.
- Już dobrze, coś wymyślimy.. - powiedział irlandczyk, gładząc mnie po plecach.
- Co dobrze, co dobrze?! 
- Julia, uspokój się, to tylko schabowe.. pomogę Wam coś w zamian ugotować, dobrze? - zaproponował Liam.
- Widzisz, Payno też nam pomoże.. - zaczął się podśmiechiwać.
Poszliśmy do kuchni, ja ogarnęłam ten syf i spalone jedzenie a chłopcy wyciągnęli z zamrażarki jakieś mrożonki i ugotowali z tego zupę. Przyznam, bardzo smaczna była. Po obiedzie wyszli gdzieś a ja oglądałam telewizję.

*oczami Nialla*

Udaliśmy się z Liamem do Zayna, u którego był też Harry i Louis. Chcieliśmy ustalić co zrobimy na urodziny Julii, ktore mają być kolejnego dnia. Przez dłuższy czas nikt nie miał pomysłu.
- Trzeba było pomyśleć o tym wcześniej, nie sądzicie? - powiedział Harry.
- Taki mądry jesteś? Szkoda, że Ty o niczym nie myślisz wcześniej ani jak coś robisz. - odpowiedział mu Louis, po czym zaczęliśmy się śmiać.
- Ja to proponuję zrobić tak, że tych gości co zaprosiliśmy, tych jej znajomych z Polski, rodzinę i wgl. zostawili w klubie, tam gdzie będzie impreza a my będziemy u Ciebie, ok Niall? Wtedy np. Liam będzie stał na czatach i jak Julia będzie się zbliżać w stronę domu to wyskoczymy zza kanapy i krzykniemy "Niespodzianka!"  i wtedy jej złożymy życzenia i damy prezenty.. i wszyscy pójdziemy do klubu się bawić, co wy na to? - powiedział Zayn.
- Dobry pomysł! Tylko wszyscy udajemy, że zapomnieliśmy o urodzinach jej - krzyknął Liam.
- Skoro Liam się zgadza, to powinno być ok, zgadzam się. - odpowiedziałem.
Miałem nadzieję, że wszystko pójdzie tak jak ustaliliśmy. Pojechaliśmy po niektóre potrzebne jeszcze rzeczy i udaliśmy się do klubu.  Rozwiesiliśmy wielki napis na drzwiach "Happy 18'th Birthday! " i kilka balonów, serpentyny itp. Na kuchni przygotowaliśmy jedzenie i coś do picia. 
- To jesteśmy umówieni na jutro, na 17? - zapytałem barmana w klubie.
- Oczywiście! 
Ponieważ już robiło się ciemno, spojrzeliśmy na salę, po czym wyszliśmy stamtąd. Wchodząc do domu zobaczyłem śpiącą Julię na kanapie. Delikatnie wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Uważałem, żeby ją nie obudzić. Po prysznicu chciałem się już tylko położyć, nie miałem na nic siły. Przykryłem nas kołdrą i usnęliśmy.

:: RANO ::
Obudziłem się wcześnie rano, coś koło 6. Ubrałem się, wziąłem Harley'a na smycz i poszliśmy do sklepu. Kupiłem drożdżówki, kakao i kilka innych rzeczy. Po drodze zahaczyliśmy o kwiaciarnię. Wybrałem bukiet czerwonych róż. Mam nadzieję, że się jej spodoba. Otwierając drzwi zastanawiałem się czy Julia czasem sie nie obudziła już. Po wejściu zobaczyłem, ale na szczęście spała jeszcze. Zrobiłem kakao a drożdżówki ułożyłem na talerz. Wziąłem wszystko i zaniosłem do sypialni. Jak na złość podłoga skrzypnęła i brunetka się obudziła.
- Moja księżniczka już wstała? - zapytałem.
- Nie mów mi tak, wiesz, że tego nie lubię.. - poprosiła.
- Dobrze dobrze, proszę, tu kwiaty dla Ciebie i śniadanie. - uśmiechnąłem się.
- Dziękuję, jaki Ty kochany jesteś! - przytuliła mnie.
- Ogarnąłem już wszystko, możemy poleniuchować trochę.
- Muszę dzisiaj o 15 być na lotnisku po Sarę, zawieziesz mnie? Wrócimy taksówką.
- Jasne, nie ma sprawy a teraz jedz mała. - zaśmiałem sie.
Całe południe spędziliśmy na oglądaniu filmów. Najpierw "Marley i ja", później "Buddy siatkarz".. przyznam, ona bardzo lubi filmy o zwierzętach a zwłaszcza psach. Na ostatnim filmie była cała popłakana, wzruszyła ją historia psa Hatchiko. Gdy tylko dobijała 15 wyjechałem odwieźć Julkę na lotnisko a później sam udałem się po chłopaków.

*oczami Julii*
Czułam się dziwnie, czy wszyscy zapomnieli o moich 18 urodzinach? Nikt nie dzwoni, dostałam tylko dwa smsy. To nie jest miłe. Wyjechałam do Anglii i teraz już nikt nie pamięta o mnie? Nawet rodzice nie zadzwonili.. - rozmyślałam czekając na przyjaciółkę. Ktoś podobny do moich rodziców mignął dosłownie mi przed oczami. Czy to oni? Nie.. co by tu robili? - ktoś nagle zakrył mi oczy od tyłu.
- Sara?! - zapytałam.
- Skąd wiedziałaś? - zapytała przytulając mnie na powitanie.
- Masz zawsze zimne ręce. - zaśmiałam sie.
- Wszystkiego najlepszego! W końcu dorosła! - składała mi życzenia Sara.
- Dziękuje! 
Zadzwoniłyśmy po taksówkę. Zabrała nas do domu. Na miejscu wyciągłam klucze i delikatnie przekręcając zamek się otworzył. Ponieważ długa droga była z lotniska, mijała godzina około 16 i było już ciemno, zaświeciłam światło. Zza kanapy wyskoczyli chłopcy i krzyknęli "Niespodzianka! Wszystkiego najlepszego!"
Byłam w szoku. Nie wiedziałam co powiedzieć, wydukałam zwykłe dziękuję. 
- Skąd wiedzieliście, że idę? - zapytałam.
- Stałem na czatach, przy wbieganiu już do domu spadłem z ogrodzenia - powiedział pocierajac ręką swój bolący tyłek. - ale jest jeszcze ktoś jeden tutaj i czeka na Ciebie.
- Kto?
- Wszystkiego najlepszego! - krzyknęła Rose wbiegając i wieszajac mi się na szyję.
- Dziękuję! Co Ty tu robisz? - zdziwiłam się.
- Liam mnie odebrał z lotniska i w ogóle.
- Chłopcy nie wiem nawet co powiedzieć! Jesteście cudowni! - miałam łzy wzruszenia w oczach.
- To jeszcze nie koniec. - puścił oczko Zayn.
- Zaczynam się bać.. - powiedziałam.
Niall podszedł do mnie, złapał za ręce i przyciągnął do siebie. Zaczął mnie całować. Wszyscy robili tylko takie "uuuuuuuuuuuu" . 
- Teraz idziemy wszyscy do klubu, zbierać się! - poganiał nas Louis.
Poszłam tylko przebrać się w coś ładnego na taką imprezę. Wybrałam to [ LINK ] , przeczesałam włosy i zostawiłam rozpuszczone. Rzęsy podkreśliłam tuszem i byłam gotowa. Sara i Rose także się przebrały. Wszyscy wyglądaliśmy olśniewająco.
Dotarliśmy wszyscy do klubu. Nialler wybiegł pierwszy i krzyknął do wszystkich na sali: 
- Julia idzie! Uwaga! 
- Wszystkiego najlepszego Julia! - krzyknęli wszyscy razem.
Byłam zszokowana. W klubie byli wszyscy moi przyjaciele z Polski, moja rodzina.. no wszyscy.. nawet rodzina Nialla i jego bliscy przyjaciele z którymi zaraz mnie zapoznał. Każdy podchodził i składał mi życzenia, dawał prezenty.. osobiście nie lubię tego wszystkiego, czuje się dziwnie jak ktoś składa mi życzenia. Po chwili ze sceny usłyszeliśmy śmiech Horana, po którym każdy zaczął się śmiać, bo głos ma boski haha. 
- Więc Julia, mamy dla Ciebie wielki prezent, który pewnie Ci się spodoba. - powiedział Liam.
- Chłopcy, co wy kombinujecie.. - pytałam, nie wiedziałam czego się spodziewać.
- Chodź tu do nas.. - zawołał Zayn, po czym pomógł mi wejść na scene.
- Więc postanowiliśmy, że nie będziemy kupywać Ci głupot, tylko damy jeden porządny prezent. Myślimy, że będziesz zadowolona, bo chyba to Twoje marzenie. - mówił Harry.
- Weź już przejdź do rzeczy a nie owijasz jak zawsze. - zwrócił się Louis do loczka.
- Weź Tommo.. ja tu próbuje zrobić nastrój. - tłumaczył a wszyscy wybuchli śmiechem. - Widzisz, że nagrywana jest cała impreza, żeby miała pamiątkę.. więc Julka, Niall pewnie da Ci inny prezent, wieczorem, całą noc.. - wszyscy zaczęli się śmiać a Irlandczyk zrobił się czerwony. 
- Daj spokój Harry, mów szybko co to za prezent. - cieszyłam się na samą myśl co to jest.
- Dobra, ja powiem, bo Styles owija w bawełnę wszystko. Niall chce mieć przy sobie Ciebie cały czas.. chcemy Cię w zespole. To jest nasz prezent. - powiedział Zayn.
- Że co?! - krzyknęłam.
- No tak, jeśli się zgodzisz, jutro jedziemy podpisać nową umowę z Simonem, bo akurat ta się już kończy. - uśmiechnął się.
- Omg, chłopcy kocham Was! Jasne, że się zgadzam! - zrobiliśmy grupowy uścisk.
- To może dasz swój pierwszy występ w One Direction? Zróbcie jakiś koncert teraz, uwiecznię Ci to. - zaproponował kamerzysta.
- Co wy na to chłopaki?  - zapytałam.
- Jasne! To co śpiewamy? - zaproponował Li.
- Diana? To była moja ulubiona piosenka, gdy jeszcze Was nie znałam.. ale najpierw chce wygłosić małą mowę.. 

Więc, przepraszam jeśli będzie nie składnie i w ogóle ale nie byłam przygotowana na to wszystko, chciałabym każdemu podziękować, że przyjechaliście tu dla mnie, to moje 18 urodziny, jestem dorosła.. doczekałam się w końcu. Spędzam je z najlepszymi ludźmi na ziemii.. z Wami. Ostatnie miesiące były dla mnie fantastyczne. Spełniłam marzenia.. najpierw to, że dostałam się do X Factor i mogłam śpiewać przed innymi, robić to co kocham, później oni spełnili moje - zaśpiewałam z moim ulubionym zespołem. Kiedyś moim marzeniem było ich tylko posłuchać na żywo, zobaczyć chociaż z końca areny. Co dopiero myśleć o poznaniu ich. Program dał mi dużo nowych możliwości. Polska o mnie usłyszała, kilka producentów ubiegało się o kontrakt ze mną.. ale poznałam piątkę moich kochanych chłopców a sprawy potoczyły się jeszcze dalej.. wszystko dzięki Niallowi, to dzięki niemu jestem tutaj i jestem szczęśliwa z nim. Przez to, że wyjechałam tutaj do niego, nie mogłam podpisać żadnego kontraktu. Z początku martwiłam się, że słuch o mnie zaginie i już nigdy nie będę mogła śpiewać bo każdy o mnie zapomni ale jest inaczej, dzisiaj właśnie dostałam szansę, bardzo Wam chłopcy dziękuję. Co lepszego w życiu mogło mnie spotkać? Teraz wiem, że marzenia się spełniają, warto w nie wierzyć, nawet te najmniej realne mogą stać się bardzo realne, jestem tego najlepszym dowodem. Tak więc to jest moja historia z życia, będę dziękować każdy dzień tej piątce za to co dla mnie zrobili. Z tego miejsca też chcę podziekować moim rodzicom, że dali mi to życie, które jest najpiękniejsze i wychowali mnie, na taką jaką jestem.. dali mi możliwość spełnienia marzeń. Dziękuję wszystkim!

Wszyscy zaczęli płakać ze wzruszenia. 
- To było piękne.. - powiedział Harry, ocierając łzy - ale dajmy w końcu pierwszy koncert Julii! Każdy na to czeka, prawda? Jesteście świadkami historii! - krzyknął. 
- Bierzesz każdą pierwszą zwrotkę i refren razem z nami, ok? - powiedział Liam.
- Jasne! Zaczynamy. - odpowiedziałam.
Josh i cały band zaczęli grać a my daliśmy mały koncert. Najpierw "Diana" , "Midnight Memories" , "Half a heart" , "Best song ever" , "Kiss you" , "What makes you beautiful" a skończyliśmy na "Story of my life" . 
- Ta ostatnia piosenka wiele dla mnie znaczy, to wszystko to historia mojego życia! - powiedziałam. 
- A teraz możemy się iść wszyscy bawić, ale najpierw tort! - powiedział Zayn.
Do sali wjechał wielki tort. Było na nim dokładnie 18 świeczek. Każdy odśpiewał mi "Sto lat" a chłopcy "Happy Birthday". Po zjedzeniu tego smakołyka każdy poszedł sie bawić w swoim towarzystwie. Opowiadałam rodzinie jak tu jest, trochę potańczyłam z Sarą, Rose i innymi koleżankami  z Polski. Później zobaczyłam Nialla tańczącego dość odważnie z jakimiś blondynkami, to chyba jego koleżanki były. Humor od razu mi się zepsuł.  - Patrzcie co ten dupek robi! - powiedziałam do przyjaciółek. - ja wychodzę, zostawcie mnie samą. 
Gdy wychodziłam z klubu, Rose podeszła do Horana i mu powiedziała coś.  Chłopak wybiegł za mną z pomieszczenia.



*oczami Nialla*
Znów popełniłem błąd, chyba za bardzo się rozkręciłem. Ona jest bardzo wymagająca i chyba muszę bardziej uważać na to co robię i mówię. Wybiegłem za nią. Ochroniarz nie chciał mnie puścić, ale zaryzykowałem i powiedziałem, że wychodzę bez ochrony na własną odpowiedzialność. Złapałem ją za rękę i przyciągnąłem ją w swoją stronę.
- Julka stój, ja nie chciałem nic źle, wiesz, że Cię kocham. Tylko się bawiłem z koleżankami, ja je znam od małego i uwierz, nic do nich nie czuje. Przepraszam.. - tłumaczyłem.
- Ale.. - przerwałem jej pocałunkiem.
- Teraz chodź do klubu bo zimno się robi.. - uśmiechnąłem się.
- Nie mam ochoty tam wracać, chodźmy do domu. - zaproponowała.  
- Chodź pod klub, ja powiem Liamowi, że my juz idziemy do domu i żeby powiedział gościom a później po imprezie Twoi rodzice przyjechali do nas. Ok? - zapytał blondyn, po czym zrobił co powiedział. Udaliśmy się do domu. Przebraliśmy się i położyli obydwoje w sypialnii.
- Kocham Cię wiesz? - powiedziała brunetka.
- Ja Ciebie też. - odpowiedziałem, po czym zaczynałem ją całować i powoli rozbierać. Tak spędziliśmy koniec dnia.

piątek, 24 stycznia 2014

22 rozdział.

Po wyjściu z sali gdzie leżał Horan, chciałam pogadać z Malikiem. Było koło południa. Zaproponował kawiarnię na rogu ulicy, niedaleko szpitala. Udaliśmy się tam. Mulat zachowywał się jak typowy gentelman. Otworzył mi drzwi, odsunął krzesło.. w dzisiejszych czasach takich chłopaków jest mało. Siedliśmy do stolika zasłoniętego powlekaną wikliną ścianką, żeby ludzie nie zaglądali i w spokoju moglibyśmy porozmawiać. Zayn zamówił dla siebie herbatę a dla mnie cappucino. Przez jakiś czas siedzieliśmy bez słowa, słychać było tylko stukanie łyżeczką o ściankę filiżanki. 
- Jak tam było jak byłam w Polsce? - zapytałam.
- Wiesz, tęskniłem za Tobą i Twoim słodkim uśmiechem - policzki mi się zarumieniły - ale ogólnie dawałem radę, tylko później ten wypadek z Niallem..
- Ehh, rozumiem.. po części to nasza wina, zdajesz sobie z tego sprawę, prawda?
- Wiem, mogłem się odezwać do niego, skoro nas przeprosił.. - widać, chłopakowi zrobiło sie głupio.
- Zayn, musimy mu to jakoś wynagrodzić, nie wiem.. zróbmy coś dla niego.. 
- Julka.. - złapał mnie za rękę - ja myślę, że najlepiej zrobimy jak będziesz z nim, to on będzie Twoim chłopakiem, on Ciebie potrzebuje, nie może zrobić sobie znów krzywdy, przez to, że jesteśmy ze sobą..
W tym momencie wyrwałam rękę spod dłoni Zayna, wzięłam kurtkę i wybiegłam z kawiarni. Jak on mógł mi coś takiego powiedzieć? Po tym wszystkim? Po tym jak to jego wybrałam i jak bardzo zależało mi na nim? On po prostu bez niczego mi mówi prosto w twarz coś takiego? Płakałam, strasznie płakałam, ale biegłam przed siebie, chyba wybiegł za mną, ale nie chciałam już go widzieć, dobiegłam w jakąś uliczkę, żeby zgubić Zayna. W międzyczasie zadzwoniłam do Liama. 
- Halo, Liam? - zapytałam zdyszana.
- Tak, co się stało Julia? - był mocno zdenerwowany, chyba bał się o mnie.
- Zayn.. on.. weź przy jedź po mnie, będę czekać koło apteki na Flowers Street, ok?
- Dobrze, już jadę po Ciebie.. - poinformował.Gdy tylko przyjaciel się zjawił, opowiedziałam mu co się stało. Najwidoczniej też nie rozumiał zachowania Zayna. Nagle dostałam sms'a od Zayna , odpisałam mu.



To był wielki cios dla mnie. Przez całą drogę i cały wieczór Liam próbował mnie pocieszyć i uspokoić. Zasnęłam koło niego po dłuższym czasie. Chłopak okrył mnie kocem i spałam do rana.

Obudziłam się koło 8:00. Plecy bardzo mnie bolały od spania na kanapie. Przyznam, była niewygodna. Wstałam i poszłam do łazienki się ogarnąć. Po wyjściu Liam czekał już ze śniadaniem. Jedząc spytałam chłopaka czy pojedziemy do szpitala do Nialla. Zgodził się. Posprzątaliśmy po posiłku i pojechaliśmy. Po drodze wstąpiliśmy do Nandos po ulubione jedzenie Horana. Na miejscu aż mnie ciarki przeszły. Ten tłok, ta atmosfera szpitalna przerażała. Wchodząc do sali 33 zastaliśmy puste łóżko. Z natłoku ostatnich wydarzeń wystraszyłam się. 

- Gdzie Niall?! - zapytałam nerwowo Liama.
- Tu jestem. - uśmiechnął się Niall.
Odwróciłam się i moim oczom ukazał się mój Irlandczyk. Podbiegłam do niego i rzuciłam mu się na szyję. Jako, że nie należę do najlżejszych a chłopak był jeszcze słaby zaczął się chwiać jakby miał się wywalić. Payne w ostatniej chwili złapał chłopaka. Zaczęliśmy się śmiać. Usiedliśmy koło siebie i podałam blondynowi przyniesione przez nas jedzenie.
- Pomyślałaś o mnie, jak miło. - uśmiechnął się.
- Jak mogłam nie myśleć? Cały czas myślałam. - powiedziałam. 
Horan pocałował mnie delikatnie i przytulił do swojego boku. 
- Jak się czujesz chłopie? - zapytał Liam.
- A lepiej, lepiej. Co tam u reszty?
- Dają radę. Już nie mogą się doczekać kiedy wyjdziesz z tąd.
- Mam już dzisiaj wyjść, tylko dopiero jak ordynator przejdzie i wypis dostanę.. - ucieszył się. 
W tym samym momencie zjawili się lekarze.
- Proszę się odsunąć na koniec sali przynajmniej. - poprosili. 
Tak też zrobiliśmy z Liamem. Lekarze badali chłopaka i wypytywali o to jak się czuję i sprawdzali różne wyniki badań, ostatecznie postanowili wypisać go do domu.
Ucieszyliśmy się, pomogliśmy mu się spakować i zabraliśmy go do jego domu. Od razu było widać u chłopaka szczęście. Nie wiem czy spowodowane tym, że w końcu będzie u siebie czy tym, że się nim zainteresowałam. Payne musiał wracać do siebie, więc zostaliśmy z Horanem sami. Usiedliśmy na kanapie w salonie.

- Niall, muszę Ci coś powiedzieć..
- No co? - zapytał.
- Bo wiesz, przemyślałam to wszystko.. od początku powinnam być tylko z Tobą i nie zwracać uwagi na Zayna.. przepraszam.. - oczy miałam przepełnione łzami.
- Dobrze, jest okej.. będziemy razem na zawsze. - uśmiechnął się i przytulił mnie.
- Kocham Cię wiesz? - popatrzyłam mu w oczy.
- Ja Ciebie też.. - dał mi buziaka.
Wtedy zaczęło się.. trochę wina, miłość odwzajemniona..

poniedziałek, 20 stycznia 2014

21 rozdział.

Zaraz po wylądowaniu samolotu pobiegliśmy do szpitala, znajdował się on tylko jedną ulicę dalej. Byłam na przodzie a Liam za mną razem z moimi rzeczami. Próbował mnie dogonić. Biegłam przed siebie nie zważając na niebezpieczeństwa czyhające na ulicy. Omijałam rozpędzone samochody i wpadałam w różnych ludzi. Dziwię się, że wyszłam z tego cała. Drzwi szpitala otwarłam gwałtownie i podbiegłam do recepcji.
- Gdzie leży Niall Horan?! - krzyknęłam.
- Niestety fanom nie udzielamy takich informacji.
- Nie jestem fanką, jestem dziewczyną jego, byłą ale dziewczyną!
- Tak , tak, oczywiście.
- No jak mam pani udowodnić to? Niech pani w internecie sprawdzi.. bo na prawdę nie wiem jak pani to udowodnić, dobrze? - zapytałam.
- Proszę poczekać i ustawić się w kolejce. - odpowiedziała opanowanie pani.
Jak mogę czekać? Gdzie Liam? Myślałam cały czas o najgorszym. Ustawiłam się w kolejkę bo kłótnia z recepcjonistką by i tak nic mi nie dała. Nagle zjawił się zdyszany Liam. Oparł się o ścianę i ciężko oddychał. Podeszłam do niego. - Wszystko w porządku? - zapytałam.
- Tak , tak.. tylko zmęczyłem się biegnąc za Tobą. - odpowiedział.
- Poczekaj, napij się wody. - powiedziałam, podając mu kubeczek z właśnie nalaną wodą.
- Mogło Ci się coś stać.. - powiedział popijając.
- Nic by mi się nie stało.. proszę zrób coś żebym zobaczyłą Nialla.. - prosiłam.
- Chodź ze mną, wiem gdzie leży. - odpowiedział łąpiąc mnie za rękę i prowadząc w stronę sali 33.



Podbiegłam do okienka przed salą, oczy mi się szkliły. W okół chłopaka było kilku lekarzy. Chciałam wejść do sali, jak już chciałam przekroczyć próg Liam złapał mnie za rękę.
- Nie można tam wchodzić, zaczekaj tu, lekarze wszystko powiedzą..
Siadłam na krzesełkach. W okół mnie była reszta chłopaków. Każdy widać się denerwował bardzo. Minuty ciągły się w nieskończoność. Każdy przeplatał nerwowo palce, nikt się nie odzywał do nikogo. Panowała grobowa cisza.. jak wyczekiwanie na śmierć. Coś strasznego. Postanowiłam przerwać to wszystko:
- Jak to się stało, że on się tu znalazł w takim stanie?! - zapytałam.
Nie dostałam odpowiedzi.
- Możecie mi do cholery wyjaśnić o co chodzi?! - krzyknęłam.
- Cicho, bo nas wyrzucą stąd. - powiedział Liam.
- Chce wiedzieć co się działo..
- Dobra, więc wiesz jak wszystko toczyło się do Twojego wyjazdu, tak? Niall wyraźnie napisał, żebyście się odezwali.. Ty i Zayn.. - odpowiedział Harry.
- To wiem, Liam mi mówił jak był po mnie. - powiedziałam.
- No i prawdopodobnie winił siebie, że wszystko przez niego się stało, że on Cię zranił. Że nie chcesz go już znać, bo się nie odezwałaś. Pociął się. Louis go znalazł całego we krwi tamtego wieczora. Jak na razie jego stan był stabilny, do jakiejść godziny temu.. lekarze go próbują ratować i czekamy. - wyjaśnił Harry.
- Boże.. co myśmy narobili.. - wstałam gwałtownie z krzesełka. - to przeze mnie, to przez Ciebie Zayn, słyszysz?! Nie powinnam się pojawić w Waszym życiu w ogóle! - krzyczałam i pchnęłam Zayna.
Louis, który siedział koło niego złapał mnie i kazał się opanować, mówił, że to nic nie da obwinianie się teraz na wzajem.
Kłótnię przerwało wyjście lekarzy z sali. Wszyscy zerwali się z krzesełek i zaczęli płakać, mimo, że nie wiedzieli tak naprawdę jeszcze jaki jest stan Horana.
- Co mu jest proszę pana? - zapytałam.
- Udało nam się go odratować, ale jego stan jest ciężki. Najważniejsze będą 24 godziny.. - odpowiedział.
- Możemy tam wejść do niego? - zapytał Zayn.
- Tak, ale nie wszyscy. Jedna albo dwie osoby. - zgodził się lekarz, po czym poszedł.
- Kto idzie ze mną? - zapytałam.
- Moim zdaniem powinnaś iść Ty i Zayn.. - tłumaczył Liam.
Tak też zrobiliśmy. Siedzieliśmy przy jego łóżku przez cały czas. Niall wybudzić się miał kolejnego dnia. Rozmawiałam przez ten cały czas z Zaynem o wszystkim a reszta chłopców przyglądała się za drzwiami. Malik przytulał mnie, żebym się uspokoiła. Obydwoje mieliśmy wyrzuty sumienia o wszystko. Całą noc spędziliśmy przy Niallu, chociaż żadne z nas nie mogło usnąć. Kolejnego dnia rano Niall zaczął się powoli wybudzać.

*oczami Nialla*
Otwarłem oczy. Zza mgły przejaśniał mi się obraz Julii i Zayna. Łzy spływały mi po policzkach. Dotarło do mnie, że jestem w szpitalu. Tak właściwie, nie rozumiem po co to wszystko zrobiłem. Nie chciałem tęsknić, bo pustka w sercu była tak wielka. Myślałem, że ona nie chce mnie znać, po tym wszystkim. Miała się odezwać a tego nie zrobiła. To wszystko było dla mnie takie trudne..
- Niall ! Kochanie, obudziłeś się! - krzyknęła Julka.
- No tak.. - wydusiłem z siebie, bo ciężko było mi jeszcze mówić.
- Martwiłam się o Ciebie, już wszystko wiem.. Nie chciałam, żebyś mnie tak zrozumiał. Wróciłam do Polski, żeby przemyśleć wszystko, dla mnie to było bardzo trudne.. - tłumaczyła.
Nie chciałem żyć dalej w niepewności i chciałem dowiedzieć się kogo wybierze Julia w końcu. Każdą decyzje zaakceptuje i dalej wszyscy bedziemy się przyjaźnić a ja już nic sobie nie zrobię, obiecuje - powiedziałem.
- Ale o co chodzi? - zapytała brunetka.
- Powiedz mi, bo nie chce żyć w niepewności, kogo wybierasz? Mnie czy Zayna?
Ona popatrzyła na mnie, później na Malika. Zamieszanie w jej oczach było straszne.
- Chłoapki, nie chcę żeby nasza i wasza przyjaźń się rozburzyła.. wiec obiecajcie mi, że to nie zaważy na tej przyjaźni i obydwoje będziecie kumplami dalej, dobrze?
- Obiecujemy. - odpowiedzieli chórkiem chłopcy.
- Wybieram Zayna, przepraszam Niall.. - zaczęła płakać.
- Rozumiem, akceptuję to, więc jesteśmy przyjaciółmi ? - dopytałem.
- Tak. - uśmiechnęli się do mnie.
- Dobrze. A teraz moglibyście mnie zostawić samego? Chcę wszystko przemyśleć. - poprosiłem.
- No okej, tylko proszę nie rób więcej takich głupstw.
- Wiem wiem, kocham Cię Julka. - odpowiedziałem, gdy już wychodzili.

czwartek, 16 stycznia 2014

20 rozdział.

W piąty dzień pobytu Rose u mnie miałyśmy zamiar pojechać na zakupy. Niestety nici z tego, deszcz padał.. pogoda nie za fajna jednym słowem. Po obiedzie odwiedziła nas jeszcze zaproszona przeze mnie Sara. Z nudów przy takiej pogodzie wyciągnęłyśmy karty i grałyśmy. Powiem, że taka z pozoru nudna gra a tak nas wciągnęła, że spędziłyśmy nad nią kilka godzin. W pewnym momencie usłyszałyśmy, że pod domem parkuje jakiś samochód. To nie był warkot silnika auta moich rodziców.. podeszłam do okna i zobaczyłam duży czarny samochód, lśniący, bardzo zadbany, wyglądający jak całkiem nowy. - Ej dziewczyny, to nie mój tata.. - powiedziałam. Przyjaciółki zerwały się do okna. Zobaczyłyśmy chłopaka, w czarnej skórzanej kurtce, czerwonej kraciastej koszuli, full capie, nike i obwisłych spodniach.. Liam? - pomyślałam.  Usłyszałam jeden wielki pisk. Rose i Sara zobaczyły, że to Payne. Moja myśl brzmiała tylko: co on tu robi? Zeszłam otworzyć mu drzwi i na przywitanie się przytuliliśmy. Zaprosiłam go do pokoju. Chłopak był jakiś niespokojny i jak nigdy nie zbierało mu się, żeby się uśmiechać. Widać było, że się martwi czymś. Na powitanie przytuliłam go. - Chcesz herbaty czy coś innego do picia? - zaproponowałam.
- Nie, dziękuję. Co tam słychać? - zapytał.
- A wiesz, lepiej. Odpoczęłam i przemyślałam trochę spraw.
- To dobrze.
- Poznajesz Rose i Sarę? - uśmiechnęłam się.
- Tak tak.. jak tam Rose? - odpowiedział.
Rose zarumieniła się. Haha, zawstydzał ją chłopak. Zostawiłam ich na chwilę i wzięłam Sarę do kuchni pogadać. Było jej przykro, że Liam chciał rozmawiać tylko z Rose.. no cóż, był nią zauroczony. - W czym ona jest lepsza ode mnie?! - zapytała Rose, była wkurzona.
- Ej przestań.. to jego wybór.- powiedziałam.
- Kocham go, jest moim idolem, którego udało mi się poznać..
- Rozumiem, ale nie on jeden jest na świecie.. zresztą Harry był Tobą zainteresowany.
- Na prawdę? - zdziwiła się.
- Tak, pojedziesz ze mną do Anglii? Poznacie się lepiej.
- Serio? Dziękuję! - rzuciła mi się na szyję.
Wróciłyśmy do pokoju, nie kryjąc niczego Sara już podchodziła z dystansem do Rose. Dziewczyna nie bardzo mogła się porozumieć z Liamem. Za szybko mówił a ona sama też nie umiała za dobrze angielskiego. Tłumaczyłam im mniej więcej o czym mówi chłopak. 
- Wiesz, bo ja tu tak właściwie to nie przyjechałem pogadać tylko.. - zaczął tłumaczyć.
- To o co chodzi?
- Bo wiesz, ten Twój wyjazd nie najlepszym pomysłem był. Bo z tego co wiem to miałaś odezwać się do Nialla po tym jak Ci dał pieska.. - oczy miał zaszklone.
- Liam co się dzieje?! Czemu oczy Ci się szklą?! - nerwowo pytałam.
- Bo on myślał, że już nie chcecie go znać, że był problemem, on na prawdę Cię bardzo kocha.. on chciał popełnić samobójstwo!
- Że co?! - krzyknęłyśmy chórkiem.
- No bo nie odzywał się do nikogo. I wczoraj wieczorem Louis był u niego i trafił w najlepszą porę.. bo tak właściwie uratował mu życie..
- Liam mów wszystko po koleji! 
- No mówię.. i teraz jest w szpitalu, nieprzytomny. Zayn miał zadzwonić ale mówił że nie odbierasz a pewnie nie chcesz go widzieć.. więc ja przyjechałem Cię powiadomić..
- Boże, Liam dziękuję Ci bardzo, kocham cię przyjacielu . - przytuliłam chłopaka.
- No spoko, tylko wiesz, ja mam za 2 godziny samolot, lecisz ze mną do niego?
- Jasne, że tak! Szybko zamów mi bilet ja idę się pakować.
Tak też zrobiliśmy. On zamawiał bilety, ja się pakowałam. W między czasie wypytywałam go co tu robi ten samochód skoro leci samolotem. Dowiedziałam się, że jest wypożyczony bo na jazdę samochodem nie ma czasu. Nie wiadomo co z Niallem. Po pół godziny byłam już gotowa do wyjazdu.
- Przepraszam Was dziewczyny, naprawdę ale widzicie co się dzieje.. muszę tam jechać, to wszystko przeze mnie.. - płakałam,
- Nie przez Ciebie.. jedź, ja dojadę w tygodniu do Ciebie, dobrze? - pocieszała mnie Sara.
- Pa kochane! - pożegnałam się z przyjaciółkami i powiadomiłam rodziców o sytuacji.
Wybiegłam razem z Liamem z domu, ciągnąć za sobą walizkę i Lucky'ego na smyczy. Nie wiedziałam nawet czy mam ze sobą paszport. Odebraliśmy po drodze mój bilet i kilka minut później czekaliśmy na lot, który minął bardzo nerwowo. 

niedziela, 12 stycznia 2014

19 rozdział.

Zapachy przygotowującego się właśnie śniadania wybudziły mnie ze snu. Naprawdę bardzo dobrze spało się we własnym domu, we własnym łóżku, w którym nie było cię przez dłuższy czas. Z przymykającymi się jeszcze oczami błądziłam po poduszce w celu znalezienia telefonu. Popatrzyłam się na godzinę, była już 10. Wstałam jednocześnie przeciągając się i ziewając. Miałam dziwny sen.. śnił mi się Niall w basenie w brudnej wodzie. Dziwne, ale jak to babcia mówi : "Jeśli śni Ci się brudna woda, przyniesie Ci to nieszczęście."  Nie chciałam wierzyć w takie zabobony, nie jestem taka. Szybko zapomniałam o całym śnie. Poszukałam sobie ubrań i poszłam do łazienki się umyć. Przetarłam twarz wodą i popatrzyłam w lustro. Nie wyglądałam dobrze. Przez tą całą sytuację, ciągły płacz i rozmyślanie po nocach jestem wiecznie nie wyspana, oczy opuchnięte a pod nimi tak zwane podkowy. Przebrałam się w to : [ LINK ] a włosy związałam w wysokiego kucyka. Zeszłam na dół. Rodzice byli w pracy, brat w szkole. Tylko babcia przywitała mnie uśmiechem i pysznym śniadaniem, które czekało już na mnie na stole.
- Dobrze, że już jesteś. Miałam właśnie iść Cię obudzić. - powiedziała.
Zasiadłam do jedzenia. Jeszcze nigdy tak nie smakowało mi jedzenie w domu. Coś wspaniałego.. przyjeżdżasz po jakimś czasie do swojego rodzinnego domu a tu jedzenie inaczej smakuje, inaczej się śpi.. tęskniłam za tym. To się docenia dopiero jak brakuje. Po skończonym posiłku pomogłam posprzątać i siadłam na chwilę do laptopa. Też dawno już nie sprawdzałam żadnych portali. Pierwsze co zrobiłam to włączyłam moje stare Gadu-Gadu. Od razu napisała do mnie Rose. Zaczęłyśmy rozmawiać ze sobą o tym jak jest w Anglii, jak mi z Niallem, dlaczego Liam chciał jej numer itp. Dość długo rozpisałyśmy się. Na koniec doszła mnie super wiadomość. Rodzice pozwolili jej do mnie przyjechać. Dobrze, bo miałybyśmy chwilę, żeby spędzić ze sobą czas, pogadać. Może i ona pomogłaby mi w tym wszystkim. Cały dzień spędziłam oglądając telewizję czy bawiąc się z psami i kotką. Gdy zaczynało robić się już ciemno zadzwonił dzwonek do drzwi. Mama poszła otworzyć. - Julia, ktoś do Ciebie, pewnie się ucieszysz. - krzyknęła z dołu mama.
- Już idę! - odpowiedziałam, po czym zeszłam do drzwi.
To była Sara. Zaprosiłam ją do swojego pokoju.
- Nic się tutaj nie zmieniło haha. - zaśmiała się.
- Wiem, w końcu mnie tutaj nie było. - uśmiechnęłam się.
- A to co to za kolega?
- To Lucky, dostałam go.. - oczy szkliły mi się - od Nialla..
- O jak słodko.. ale czemu płaczesz, tęsknisz za nim już? - spytała zdziwiona Sara.
- Nie, to nie chodzi o to.. dużo się wydarzyło przez ten czas.. - tłumaczyłam.
- Ej, nie smuć się, opowiedz mi wszystko, pomogę Ci..
- To więc tak.. wyjechałam z Niallem do Irlandii na święta, było super, cudownie spędzone święta, poznałam jego rodzinę, przy mojej pomocy Theo nauczył się chodzić.. w Święta Bożego Narodzenia poprosił mnie Niall o chodzenie, zgodziłam się.. ale bezmyślnie i tu chyba zawiniłam.. 
- Jak to? Przecież się cieszyłaś.. - wypytywała wsłuchując się w moją historię.
- No bo znałam go tak właściwie ile? Tydzień? To znaczy ja 3 lata ale On mnie tydzień.. na żywo ja też go tydzień dopiero znałam. Potrzebowałam czasu, żeby pokochać go jako chłopaka a nie idola, bo kochanie jako idola to chyba bardziej zauroczenie. On był kochany i naprawdę nigdy nie czułam się tak bardzo kochana przez kogoś.. do czasu imprezy, dzień przed sylwestrem..
- Co się wtedy stało?
- Wtedy pojechaliśmy do Londynu, Horan przedstawił mnie już jako swoją dziewczynę, zrobili sobie imprezę. Wypili dość dużo, ja w sumie też i jakoś poznałam się z Zaynem, chociaż ja tego nie pamiętam. Na drugi dzień on mnie przytulił na oczach Nialla, który był strasznie zazdrosny o mnie.. niby tylko przytulenie ale no.. wszystko zmienił Sylwester..

- No mów mów - uśmiechnęła się przyjaciółka.
- Niall mnie zaczął trochę olewać, mało rozmawiał ze mną, chciałam iść zatańczyć to on wolał siedzieć z kumplami i pić. Tylko Zayn ze mną przez ostatni czas rozmawiał i myślałam, że tylko on mnie rozumie. To Malik ze mną tańczył, zamiast siedzieć z przyjaciółmi, to on powiedział, że będzie zawsze przy mnie, on mnie pocałował.. nie chciałam, żeby to wyszło na jaw.. pf, nic to nie dało bo któregoś dnia jak on wyszedł z Louisem na golfa to Zayn przyszedł do mnie i był owinięty tylko w koc i mnie całował i wtedy przyszedł Niall, który widział to.
- No przyznam, namieszałaś trochę dziewczyno..
- Słuchaj, to nie koniec.. wyrzucił mnie z domu, musiałam być u Zayna.. coraz więcej uczucia do siebie jest w nas, ale też kocham Nialla. Nie mam pojęcia co zrobić, dlatego też jestem tutaj..
- Hm.. - zastanawiała się przyjaciółka - A jakbyś zrobiła jakiś casting na nich? - zaśmiała się.
- Ty to masz zawsze głupie pomysły, ale za to Cię uwielbiam. - uśmiechnęłam się, rzucając w Sarę poduszką.
Po rozmowie, odprowadziłam ją do drzwi, bo musiała już wracać. 
Kolejnego dnia przyjechała do mnie Rose. We trójkę - ona, Sara i ja - spędzałyśmy miło czas, całe cztery dni, były niesamowite, odpoczęłam od tego zamętu. Wszystko było dobrze do piątego dnia..


Przepraszam, że taki krótki i bez ładu i składu, ale nie mam pomysłu na ten rozdział akurat :/

sobota, 11 stycznia 2014

18 rozdział.

*oczami Julii*
Obudziłam się wcześnie rano. Spałam na kanapie, na kolanach Malika, tak jak zasnęłam. Powoli zrzuciłam z siebie koc i powoli próbowałam wstać, żeby nie obudzić mulata. Udało się. Poszłam do kuchni, czekał tam już merdający ogonem pies Zayna. Był naprawdę pięknym psem. Osobiście uwielbiam amstaffy. Jego imię było takie jak mojego psa - Harley. Chyba był głodny bo siadł koło miski i wystawił swoje maślane oczka. Nasypałam mu trochę karmy a sama poszłam sobie zrobić herbaty. Nagle Harley zerwał się i zaczął ujadać do drzwi. Podbiegłam szybko do niego i próbowałam mu zatkać pysk. Nie chciałam żeby obudził chłopaka. - Co Ty tam masz co tak szczekasz? - zwróciłam się do psa. Otwarłam drzwi a za drzwiami zastał mnie taki widok :



- Co tu takie maleństwo robi? - powiedziałam, biorąc pieska na ręce. Jest śliczny, mój piesek w domu, w Polsce był taki sam jak był mały. Też jest labradorem. Zastanawiało mnie skąd on się tutaj wział.. miał obróżkę i identyfikator, na nieszczęście był pusty, nic nie było na nim wygrawerowane. Wzięłam pieska do domu. Przekraczając próg nadepnęłam na coś. Była to koperta, dość wielka i gruba. Widniało na niej moje imię i nazwisko, lecz bez adresu. Bardzo mnie to zainteresowało, więc otwarłam ją w domu. Zaczęłam wyciągać wszystko ze środka. Była tam książeczka zdrowia, paszport i inne potrzebne dokumenty dla niego. Dowiedziałam się, że nazywa się Lucky. Z samego końca wyciągłam list :

Droga Julio,
Wiem, że źle postąpiłem, ale działałem pod wpływem emocji, rozumiesz chyba.
Zachowywałem się wcześniej nieodpowiednie i mogłem bardziej o Ciebie dbać,
teraz wiem, czemu odnalazłaś coś więcej niż przyjaciela w Zaynie.
Chciałbym przeprosić Ciebie i jego za to, chcę być Waszym przyjacielem nadal.
Jesteś wspaniałą i niepowtarzalną dziewczyną. Drugiej takiej nie znajdę już nigdy.
Daję Ci na przeprosiny tego psiaka. Ma na imię Lucky, chociaż pewnie już wiesz,
jeśli zaglądałaś do paszportu czy książeczki zdrowia.  Ma identyfikator, na którym
masz wygrawerować jego imię i Twój numer telefonu. Czemu labrador?
Bo masz takiego w Polsce i pewnie za nim tęsknisz.
Odezwijcie się do mnie, proszę..
Kocham Cię.
                                                                               Niall.

Szczerze mówiąc po przeczytaniu tego listu byłam w szoku. Znów mętlik w głowie, znów nie wiem co myśleć. Zaczęłam płakać z bezsilności. Dalej nie rozumiałam kto jest dla mnie kim. Może jestem za młoda? Może nie rozumiem co to miłość? Może nie umiem odróżnić przyjaźni od miłości? I zauroczania od miłości? Powinnam dorosnąć, zrozumieć na czym polega świat. W tym samym momencie wszedł Zayn do pomieszczenia.
- Co to mamy nowego zwierzaka? - zapytał przeciągając się.
- Zayn.. - zaczęłam jąkać się przez płacz.. - bo .. 
- Co jest mała? - usiadł koło mnie, widząc mój płacz, przytulił mnie.
- Ten pies, ta paczka, ten list.. to jest od Nialla.. przeczytaj to. - poprosiłam.
Malik w skupieniu czytał te bazgroły. Po jego minie nie można było nic wyczytać. Pełne skupienie się. Po chwili wstał z sofy. 
- Może powinniśmy mu wybaczyć? To jest nasz przyjaciel.. - powiedział, zastanawiając się.
- Ja już nic nie wiem, nic nie rozumiem.. chcę wrócić do Polski..
- Jak to? Ale chyba nie na zawsze? Nie zostawisz nas tutaj.. - mina mu zrzedła.
- Nie, wrócę tutaj. Od zawsze moim marzeniem było mieszkanie w Londynie. Po prostu chcę wrócić na chwilę do swoich przyjaciół, rodziny, odpocząć od tego wszystkiego i przemyśleć kilka spraw. - wytłumaczyłam.
- Uff.. będę czekał aż wrócisz, jesteś niesamowita, dasz radę. - uśmiehnął się.
- Proszę zamów mi bilety na lot, najlepiej żeby były jeszcze na dzisiaj.. 
- Dobrze skarbie - zgodził się po czym poszedł zamawiać bilety. 
Ja zabrałam tą całą paczkę, list i pieska do sypialni. Włączyłam sobie muzykę i zamknęłam drzwi na klucz. Chciałam pobyć sama i spakować się do lotu. Z wielkiej szafy wyciągnęłam moją walizkę, która była dosyć duża i bardzo pojemna. Zaczęłam zbierać wszystkie moje rzeczy i pakować. Ciągle zastanawiałam się nad tym co powinnam zrobić. Gdy miałam już wszystko przebrałam się w to : [ LINK ] i usiadłam na podłodze. Płakałam znowu. Chciałam pogadać z Sarą, nie miałam już na nic siły. Potrzebowałam kogoś kto by mnie wysłuchał i pomógł. I co? Za daleko jest.. chcę być już w Polsce, jak najszybciej.. napisałam jej tylko sms : " Wracam do Polski dzisiaj, spotkajmy się jutro.." . Wsłuchiwałam się w piosenki, głaszcząc Luck'iego. Po jakiś dwóch godzinach do drzwi zaczął się dobijać Malik. Chciał, żebym przyszła zjeść obiad i odebrać bilety, bo je właśnie wydrukował. Nie miałam ochoty jeść, wzięłam tylko moje bilety i poszłam po walizki. Była godzina 13 a lot o 17. Chciałam, żeby Zayn mnie odwiózł na lotnisko. No nie miał nic do gadania. Ubrał się i zapakował moje rzeczy do samochodu. Wsiadłam razem z pieskiem i udaliśmy się na lotnisko. 
- Zayn, jedź już do siebie, ja zaraz mam odprawę i będę tu czekać. Odezwę się jak będę wracać, przez ten czas nie dzwońcie bo będę mieć wyłączony telefon. Chce to przemyśleć. Trzymajcie się. - powiedziałam.
- No pa kochana.. będę tęsknił. - odpowiedział, odchodząc i machając na pożegnanie z daleka.
O 17 wylecieliśmy i po dwóch godzinach byłam już na miejscu. Taksówką wracałam do swojego domu z lotniska. Gdy byłam na miejscu późny wieczorem.. po 23. Tak właściwie to nie miałam nawet jak wejść do domu, żeby nie obudzić domowników. Byłam zmuszona zadzwonić dzwonkiem. Otworzył mój tata, który stał jak wryty. Jakby ducha zobaczył. Weszłam do ich pokoju z pieskiem na rękach, ciągnąc za sobą walizkę. 
- Cześć mamo, hej bracie. - przywitałam się.
Brat oczywiście podbiegł do pieska i przejął go, uwielbiał małe szczeniaczki. Mama od razu na powitanie mnie przytuliła. Widać było, że są mocno są zdziwieni moją wizytą. Nie chciałam im mówić co się stało, ufałam tylko przyjaciółce - Sarze. Im tylko powiedziałam, że przyjechałam ich odwiedzić i chcę w spokoju przemyśleć kilka spraw. Zaczęli się wypytywać jak jest w Anglii i ogólnie jak mi się tam żyje. Opowiadałam im aż zeszło nam do 2. Poszłam do siebie na górę. Tam znowu babcia nie dawała mi spokoju i zaczęła się znów wypytywać to co rodzice. Ale po niej było widać, że najbardziej się cieszy z mojego przyjazdu. To z nią zawsze miałam najlepszy kontakt. Moja kotka Karcia i mój pies Harley też się cieszyli z mojego przyjazdu, psiak merdał swoim ogromnym ogonem ale później zaprzyjaźnił się z Luckym. Byłam zmęczona po podróży, więc powiedziałam babci, że kolejnego dnia jej opowiem wszystko. Położyłam się spać, otoczona moimi najlepszymi zwierzakami.


Przepraszam, jeśli jest coś nieskładnie czy głupio napisane, 
ale pisałam na szybko, bo kilka osób mnie męczyło o rozdział :D  Więc proszę, czytajcie :)