" Czemu Julia nie występuje z Wami?
To chyba część One Direction, prawda? :) "
- Niall, to chyba pytanie do Ciebie. - uśmiechnął się Harry.
- No bo to jest trudne, nie wiem czy dobrze, żebyście wiedzieli.. - tłumaczył Irlandczyk.
- No śmiało, Niall. - Liam poklepał go po ramieniu.
- No więc.. nie chcę żebyście byli czymś zdenerwowani, albo żeby nasze fanki nie przejęły się bardzo tym.. po prostu , my mamy dziewczyny, bardzo je kochamy, nie oddalibyśmy je za nic w świecie. Z nikim innym nie chcemy być. I widzicie, moja księżniczka jest dla mnie najważniejsza i za kilka miesięcy pojawi się jeszcze jedna ważna osoba dla mnie. - wytłumaczył.
Cała arena zamilkła. Był to dla nich wielki szok. Ja patrzyłam na to wszystko z boku. Księżniczka? Zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy słyszałam jak on mówi o mnie. Nie przejmowałam się już co myślą inni, nie obchodziło mnie jak zareagują fani na wieść o dziecku. Chciałam mieć normalną rodzine.
*dzień z dni wolnych od koncertów*
Przyjechała Sara z Rogerem i Damonem, chcieli pozwiedzać Anglię i odwiedzić mnie. Przyznam, wyglądałam już jak pączek z kangurzą torbą. Przyjaciółka cały czas wypytywała mnie jak się czuje, czy mam już wszystko i w ogóle. Roger i Damon zaprzyjaźnili się z Niallem. Słabo mówili po angielsku, więc Horan starał się mówić po polsku. Złapali szybko wspólny język. Bałam się co będzie jak chłopak znów coś odwali i będą rywalizować ze sobą. Długo nie trzeba było czekać.. wieczorem Damon zabrał mnie na spacer, chciał pogadać.
- Fajnie jest znów gdzieś wyjść z Tobą. - mówił gdy spacerowaliśmy pięknie oświetlonymi ścieżkami jednego z parków w Lonydnie.
- Mi też miło, jak tam u Ciebie jest? - zapytałam.
- Wiesz.. dużo się nie pozmieniało.. - mówił.
- A to czemu? Przecież to szmal czasu odkąd nie rozmawialiśmy.. - zdziwiłam się - Jak w domu? Dalej tak samo masz?
- W domu jak w domu, nie wytrzymuje już tyle tam.. chciałbym mieć normalny dom, normalną rodzinę, osoby, które mnie kochają a nie mam nic z tego. Matka chleje bo nie daje już rady, ja zresztą też, wiesz sama.. wychodzę na wieś i wracam ledwo przytomny, jeśli w ogóle wracam.. - mówił.
- To gdzie Ty śpisz?! - krzyknęłam ze strachu.
- Nie krzycz. - uspokajał mnie Damon. - Śpię zawsze gdzieś na jakimś przystanku, ławce czy coś.. rzadko w domu.. czasami Roger mnie nocuje, ale jego rodzice mnie nie tolerują za bardzo.
- Matko.. a ojciec? A bracia? - dopytywałam.
- Siedzą, ja też pewnie za niedługo pójdę, bo tyle mam rozpraw, na żadną się nie stawiam. - siadł na ławce i zakrył twarz rękoma, ja siadłam obok.
- To po co Ty to robisz? Mówiłam Ci już tyle razy, żebyś przestał.. Wiem, że wziąłeś przykład z brata, ale Ty masz swój rozum, proszę Cie. Nie miałeś dobrego wzoru, więc jest jak jest, no ale jakbyś chciał się zmienić to się zmienisz.
- Łatwo mówić. - burknął pod nosem.
- Nie łatwo i nie łatwo też to zrobić, ale wiesz jaką satysfakcję byś miał z tego? Że osiągnąłeś swój największy cel? Zresztą, chciałam Ci kiedyś pomóc ale się nie dało.. może i za łatwo się poddałam, ale nie żałuje już tego. - odpowiedziałam, po czym ruszyłam dalej przed siebie.
- Gdzie idziesz? - wstał i zapytał.
- No dalej, nie będę tu na ławce użalać się nad sobą i wszystkim z przeszłości. - odpowiedziałam.
- Chodź wracamy, nie przemęczaj się. - objął mnie ramieniem i wracaliśmy.
W czasie drogi rozmawialiśmy jeszcze chwilę o dziecku i o Niallu.
*dzień z dni wolnych od koncertów*
Przyjechała Sara z Rogerem i Damonem, chcieli pozwiedzać Anglię i odwiedzić mnie. Przyznam, wyglądałam już jak pączek z kangurzą torbą. Przyjaciółka cały czas wypytywała mnie jak się czuje, czy mam już wszystko i w ogóle. Roger i Damon zaprzyjaźnili się z Niallem. Słabo mówili po angielsku, więc Horan starał się mówić po polsku. Złapali szybko wspólny język. Bałam się co będzie jak chłopak znów coś odwali i będą rywalizować ze sobą. Długo nie trzeba było czekać.. wieczorem Damon zabrał mnie na spacer, chciał pogadać.
- Fajnie jest znów gdzieś wyjść z Tobą. - mówił gdy spacerowaliśmy pięknie oświetlonymi ścieżkami jednego z parków w Lonydnie.
- Mi też miło, jak tam u Ciebie jest? - zapytałam.
- Wiesz.. dużo się nie pozmieniało.. - mówił.
- A to czemu? Przecież to szmal czasu odkąd nie rozmawialiśmy.. - zdziwiłam się - Jak w domu? Dalej tak samo masz?
- W domu jak w domu, nie wytrzymuje już tyle tam.. chciałbym mieć normalny dom, normalną rodzinę, osoby, które mnie kochają a nie mam nic z tego. Matka chleje bo nie daje już rady, ja zresztą też, wiesz sama.. wychodzę na wieś i wracam ledwo przytomny, jeśli w ogóle wracam.. - mówił.
- To gdzie Ty śpisz?! - krzyknęłam ze strachu.
- Nie krzycz. - uspokajał mnie Damon. - Śpię zawsze gdzieś na jakimś przystanku, ławce czy coś.. rzadko w domu.. czasami Roger mnie nocuje, ale jego rodzice mnie nie tolerują za bardzo.
- Matko.. a ojciec? A bracia? - dopytywałam.
- Siedzą, ja też pewnie za niedługo pójdę, bo tyle mam rozpraw, na żadną się nie stawiam. - siadł na ławce i zakrył twarz rękoma, ja siadłam obok.
- To po co Ty to robisz? Mówiłam Ci już tyle razy, żebyś przestał.. Wiem, że wziąłeś przykład z brata, ale Ty masz swój rozum, proszę Cie. Nie miałeś dobrego wzoru, więc jest jak jest, no ale jakbyś chciał się zmienić to się zmienisz.
- Łatwo mówić. - burknął pod nosem.
- Nie łatwo i nie łatwo też to zrobić, ale wiesz jaką satysfakcję byś miał z tego? Że osiągnąłeś swój największy cel? Zresztą, chciałam Ci kiedyś pomóc ale się nie dało.. może i za łatwo się poddałam, ale nie żałuje już tego. - odpowiedziałam, po czym ruszyłam dalej przed siebie.
- Gdzie idziesz? - wstał i zapytał.
- No dalej, nie będę tu na ławce użalać się nad sobą i wszystkim z przeszłości. - odpowiedziałam.
- Chodź wracamy, nie przemęczaj się. - objął mnie ramieniem i wracaliśmy.
W czasie drogi rozmawialiśmy jeszcze chwilę o dziecku i o Niallu.