niedziela, 16 marca 2014

28 rozdział.

Każdą możliwą chwilę spędzałam z Niallem i resztą chłopaków. Od czasu, gdy dowiedzieli się o dziecku, bardzo uważają na mnie. Już tak nie szalejemy i nie wygłupiamy się. Wydaje mi się, że nawet chyba wydorośleli przez tą sytuację,ale Niall nadal się nie zmienił, mimo, że to on będzie ojcem. Chyba nigdy do tego nie dorośnie. On i dziecko? To nie mogło się udać. Przez kilka koncertów chłopcy ignorowali pytania dlaczego nie śpiewam i nie występuje z nimi. Ale coraz więcej było takich pytań, fani nie dawali spokoju. W końcu pojawiło się to na pytaniach z twittera. Przyglądałam się zza kulis wszystkiemu. Pytanie brzmiało:

" Czemu Julia nie występuje z Wami? 
To chyba część One Direction, prawda? :) "

- Niall, to chyba pytanie do Ciebie. - uśmiechnął się Harry.
- No bo to jest trudne, nie wiem czy dobrze, żebyście wiedzieli.. - tłumaczył Irlandczyk.
- No śmiało, Niall. - Liam poklepał go po ramieniu.
- No więc.. nie chcę żebyście byli czymś zdenerwowani, albo żeby nasze fanki nie przejęły się bardzo tym.. po prostu , my mamy dziewczyny, bardzo je kochamy, nie oddalibyśmy je za nic w świecie. Z nikim innym nie chcemy być. I widzicie, moja księżniczka jest dla mnie najważniejsza i za kilka miesięcy pojawi się jeszcze jedna ważna osoba dla mnie. - wytłumaczył.
Cała arena zamilkła. Był to dla nich wielki szok. Ja patrzyłam na to wszystko z boku. Księżniczka? Zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy słyszałam jak on mówi o mnie. Nie przejmowałam się już co myślą inni, nie obchodziło mnie jak zareagują fani na wieść o dziecku. Chciałam mieć normalną rodzine.

*dzień z dni wolnych od koncertów*
Przyjechała Sara z Rogerem i Damonem, chcieli pozwiedzać Anglię i odwiedzić mnie. Przyznam, wyglądałam już jak pączek z kangurzą torbą. Przyjaciółka cały czas wypytywała mnie jak się czuje, czy mam już wszystko i w ogóle. Roger i Damon zaprzyjaźnili się z Niallem. Słabo mówili po angielsku, więc Horan starał się mówić po polsku. Złapali szybko wspólny język. Bałam się co będzie jak chłopak znów coś odwali i będą rywalizować ze sobą. Długo nie trzeba było czekać.. wieczorem Damon zabrał mnie na spacer, chciał pogadać.
- Fajnie jest znów gdzieś wyjść z Tobą. - mówił gdy spacerowaliśmy pięknie oświetlonymi ścieżkami jednego z parków w Lonydnie.
- Mi też miło, jak tam u Ciebie jest? - zapytałam.
- Wiesz.. dużo się nie pozmieniało.. - mówił.
- A to czemu? Przecież to szmal czasu odkąd nie rozmawialiśmy.. - zdziwiłam się - Jak w domu? Dalej tak samo masz?
- W domu jak w domu, nie wytrzymuje już tyle tam.. chciałbym mieć normalny dom, normalną rodzinę, osoby, które mnie kochają a nie mam nic z tego. Matka chleje bo nie daje już rady, ja zresztą też, wiesz sama.. wychodzę na wieś i  wracam ledwo przytomny, jeśli w ogóle wracam.. - mówił.
- To gdzie Ty śpisz?! - krzyknęłam ze strachu.
- Nie krzycz. - uspokajał mnie Damon. - Śpię zawsze gdzieś na jakimś przystanku, ławce czy coś.. rzadko w domu.. czasami Roger mnie nocuje, ale jego rodzice mnie nie tolerują za bardzo.
- Matko.. a ojciec? A bracia? - dopytywałam.
- Siedzą, ja też pewnie za niedługo pójdę, bo tyle mam rozpraw, na żadną się nie stawiam. - siadł na ławce i zakrył twarz rękoma, ja siadłam obok.
- To po co Ty to robisz? Mówiłam Ci już tyle razy, żebyś przestał.. Wiem, że wziąłeś przykład z brata, ale Ty masz swój rozum, proszę Cie. Nie miałeś dobrego wzoru, więc jest jak jest, no ale jakbyś chciał się zmienić to się zmienisz.
- Łatwo mówić. - burknął pod nosem.
- Nie łatwo i nie łatwo też to zrobić, ale wiesz jaką satysfakcję byś miał z tego? Że osiągnąłeś swój największy cel? Zresztą, chciałam Ci kiedyś pomóc ale się nie dało.. może i za łatwo się poddałam, ale nie żałuje już tego. - odpowiedziałam, po czym ruszyłam dalej przed siebie.
- Gdzie idziesz? - wstał i zapytał.
- No dalej, nie będę tu na ławce użalać się nad sobą i wszystkim z przeszłości. - odpowiedziałam.
- Chodź wracamy, nie przemęczaj się. - objął mnie ramieniem i wracaliśmy.
W czasie drogi rozmawialiśmy jeszcze chwilę o dziecku i o Niallu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz