środa, 26 lutego 2014

26 rozdział.

Wyszłam spotkać się z Sara. Uprzedziła mnie wcześniej, że nie będzie sama. Miałam nadzieję, że będzie tylko ze swoim chłopakiem Roger'em ale zobaczyłam kogoś jeszcze. Bruneta, dość krótko obciętego, który miał do połowy głowy założony szary kaptur. Chłopak dość przy kości. Stał tyłem, trudno było mi rozpoznać chłopaka. Widziałam tylko unoszący się dym papierosa. 
- Julia! Jesteś w końcu. - wybiegła przyjaciółka przytulając mnie na powitanie.
- A no jestem, podobało Ci się na koncercie? - zapytałam.
- No jasne, było super! - pociągła mnie za rękę w stronę chłopaków. - Pamiętacie jeszcze Julkę? - zapytała uśmiechając się.
Popatrzyłam bliżej na tajemniczego chłopaka. Uniósł oczy do góry, jednocześnie spoglądając na mnie.  - Damon? - zapytałam.
- He, no tak to ja. - uśmiechnął się.
- Tyle czasu.. ale nic się nie zmieniłeś. - powiedziałam, ze zdziwieniem.
- Zostawmy ich na chwilę, wrócimy zaniedługo. - powiedział Roger do Sary.
- Spoko, my tutaj pogadamy. - odpowiedziałam - Co tam słychać i Ciebie? - kierowałam słowa do Damona.
- A nie skończyłem szkoły, nie moge wyjść z nałogów, ciężko w domu dalej mam.. - mówił smutny.
- Chciałam Ci kiedyś pomóc, ale nic nie docierało do Ciebie.. mogłam być teraz z Tobą, ale to był Twój wybór.. 
- Wiem, żałuje tego bardzo. - posmutniał jeszcze bardziej.
Rozmawialiśmy tak jeszcze dobrą godzinę. Później poszliśmy do pizzeri, jak Sara i Roger wrócili. Zjedliśmy pizzę, mimo, że nie bardzo lubię ją jeść, miło czas spędziliśmy. 
Dostałam sms od Zayna "Mamy problem, bo Twoi rodzina gdzieś pojechała i Twoja babcia też i zostaliśmy sami i nie bardzo wiemy co zrobić bo coś sie przestawiło.. " Nie skończyłam nawet czytać co się przestawiło i zerwałam się z siedzenia, żeby wrócić do domu. Wystraszyłam się, że mogą coś zrobić sobie albo nie wiem co jeszcze. 
- Przepraszam Was, ale muszę iść do domu. Jak będę tu jeszcze jakiś czas to się spotkamy a jak nie to następnym razem. Możecie też do nas przyjechać. Sara wie gdzie mieszkam. - tłumaczyłam.
- Ale czad! Zobaczę Anglię i poznam sławnych ludzi! - Roger cieszył się jak małe dziecko.
- Hahahaha, uspokój się. - śmiała się Sara.
- Damon, Ciebie też zapraszam. - uśmiechnęłam sie do chłopaka, po czym przytuliłam ich wszystkich na pożegnanie i wyszłam z lokalu.
W domu zastałam straszny bałagan. Drzwi ledwo się otwarły. Wszędzie rozrzucony popcorn, jakiś film od 18 lat lecący w telewizji, pierz z poduszek i rozlane piwo. Pod stertą kocy i poduszek zobaczyłam śpiącego już Liama, Louisa i Harrego. Z łazienki wybiegł Niall z psami które targały papier toaletowy. Istna masakra. 
- Gdzie jest Zayn? - zapytałam.
- U Ciebie chyba, powiedział, że nie chce mieć nic wspólnego z tym. -  powiedział Niall.
- Jeden mądry. Dziwie się, że Liam taki rozsądny nie był.
Poszłam na górę do mojego pokoju. Na łóżku siedział Zayn oglądający album z moimi zdjęciami. Stałam chwilę patrząc na niego. Przyglądał się każdemu zdjęciu z osobna dokładnie. - Co tam masz? - zapytałam.
- Przepraszam. - schował gwałtownie album pod kołdrę. - Ja nie chciałem, leżał tu, zobaczyłem co to jest, nie powinienem, wiem, przepraszam.. - zaczął się tłumaczyć.
- Spokojnie, nic się nie stało. - siadłam koło niego. - Wyciąg go, na jakie zdjęcie się tak przygladałeś?
- Na takie z chłopakiem. Kochasz go? - zapytał.
- Nie, pisałam tylko z nim, ale później zakończyłam to, bo okłamywać mnie zaczął.. - opowiadałam.
- Aaa, ładnie razem byście wyglądali.
- Eh, przeszłość.. wiesz co może sie działo na dole? - zmieniłam temat.
- Nie chciałem tam brać w tym udziału. Oglądali jakieś filmy zboczone i później sie bili na poduszki i takie tam. Przyszedłem tutaj. 
- I dobrze zrobiłeś. Chodź mi pomóc ogarnąć to. - uśmiechnełam się.
Posprzątalismy to wszystko i nagle Zayn wyskoczył z propozycją wyjazdu pod namioty. Spodobał nam się ten pomysł. Przypomniałam sobie, że jest takie dobre miejsce niedaleko. Zadzwoniłam od razu żeby zarezerwować miejsce aby nic nie przeszkadzało nam. Wszyscy byli zdziwieni, że takie gwiazdy jak One Direction chcą tam być.. ale poproszeni zostali żeby nikt o tym nie wiedział i żeby zabezpieczyli tamten teren. 


 :: dzień wyjazdu ::
Wszyscy zaczęliśmy nerwowo biegać po domu. Każdy sprawdzał czy ma wszystko i czy o czymś nie zapomniał. Zapakowaliśmy wszystko do samochodu. Przy wsadzaniu namiotu do bagażniku złapałam się za głowę, zaczęło mi się kręcić w głowie. Oparłam się o samochód.
- Wszystko dobrze mała? - zapytał Harry.
- Tak tak. - odpowiedziałam, żeby uspokoić przyjaciela.
- Na pewno? - upewniał się.
- Tak, nic mi nie jest.
- No skoro tak uważasz.. - burknął, po czym poszedł dalej.
Chwilę później wszystko było już dobrze. Ale widziałam, że Harry powiedział o tym Niallowi. Nie chciałam ich martwić, to miał być udany wyjazd. Zabraliśmy Harley'a i Lucky'iego ze sobą. Wpakowaliśmy ich do klatek i sami wsiedliśmy do samochodu. Nie daleko było to miejsce, gdzie mieliśmy się zatrzymać, więc nie jechaliśmy długo. Od razu po przyjeździe, nasmarowałam się kremem i poszłam opalać, póki słońce jeszcze dobrze grzało. Louis i Zayn poszli szukać drewna na ognisko a reszta zajmowała się rozkładaniem namiotów. Liam bez problemu sobie poradził. A Niall i Harry? Obydwoje się męczyli z jednym namiotem. Nie umieli go rozłożyć. Śmiałam się z nich bez opamiętania. Nagle Niall podbiegł, złapał mnie i rzucił do wody.
- Ty idioto! - krzyknęłam, wychodząc z jeziora.
- Nie ładnie tak mówić do mnie. - zaśmiał się.
- Co Ty sobie wyobrażasz?! - zaczęłam go gonić.
- Ha, masz mnie. - powiedział, po czym pocałował mnie.
Znów zakręciło mi się w głowie, robiło mi się słabo. Horan złapał mnie i trzymał cały czas.
- Skarbie, co się dzieje? - zapytał zmartwiony.
- Nic, po prostu nie jadłam dziś. - wymyśliłam, żeby go uspokoić. Tak na prawdę sama nie wiedziałam co się ze mną dzieje.
- Chodź, siądź sobie tutaj. - powiedział, po czym posadził mnie na rozkładanym krzesełku. - Proszę, napij się wody.
- Dziękuję Niall. - odpowiedziałam.
- Co jej jest? - Zapytał Louis.
- Sam nie wiem.. jakoś dziwnie dziś wygląda. - odpowiedział blondyn.
- Idź do niej, my przygotujemy kolację.

*oczami Nialla*

Podszedłem do niej i siadłem koło niej, przytulając ją. Nie wiedziałem co jej jest. Ona chyba sama nie wiedziała. Nie chciała nawet za bardzo rozmawiać, więc siedzieliśmy przytuleni tylko. Zayn przyniósł naszą kolację. Zrobili pieczone kiełbaski z sałatką. Było pyszne. Mają talent do gotowania, muszę im to przyznać. Cały wieczór spędziliśmy przy ognisku, na śpiewaniu i graniu w jakieś głupie zabawy. Ale kolejnego dnia.. od samego rana Julka nie czuła sie najlepiej.. chciało jej sie wymiotować, była blada i kręciło sie jej w głowie.
- Co jest?! - krzyknąłem w sumie sam do siebie.
- Stary.. - mówił zaspany Liam. - Co tak krzyczysz?
- No popatrz co sie dzieje.. - odpowiedziałem.
- Ja tam nie chce się mieszać w Wasze życie i w ogóle.. ale nie zabawiliście ostatnio?  - zapytał.
- W jakim sensie? - dopytałem.
- No wiesz.. sam na sam..
- Sugerujesz coś?
- No tak, ona może być w ciąży.. - powiedział Li, a wraz z tymi słowami wszystkich zerwało na równe nogi. 
- Chodź, zawiozę Cię do lekarza, sprawdzimy coś. - uśmiechnął się Liam do brunetki.
- Dobrze. - zgodziła się.
Pojechałem razem z nimi. Lekarz zrobił kilka badań. Okazało się, że to już 2 miesiąc. Byłem w szoku.. po mojej twarzy chyba nic nie można było wyczytać. Julia zaczęła płakać.
- Skarbie, czemu płaczesz? - zapytałem, przytulając ją.
- Jak Ty sobie to wyobrażasz? Że będzie wszystko fajnie jak do tej pory? Że będziemy mogli sobie wszędzie wychodzić, że będzie dobrze? Po drugie jesteśmy w wielkiej trasie, wszystko padło. Już po mojej karierze, mogę zapomnieć o wszystkim. Ty też pewnie nie chcesz kolejnych problemów. Może zostaw mnie i to dziecko, zajmij się pracą. - mówiła.
- Ty się chyba nie słyszysz.. nigdy Cie nie zostawię, ani tego maleństwa. Nigdy! Kariera nie jest ważna, najważniejsza jesteś dla mnie Ty.. damy radę. - pocałowałem ją w czoło.
Wyszliśmy z kliniki. Liam siedział w samochodzie. Nerwowo przeplatał palce.
- I jak? - zapytał.
- Będę tatą. - uśmiechnąłem się.
- Gratulacje! - cieszył się, może nawet bardziej od nas.
Całą drogę brunetka nie odezwała się ani słowem. Płakała pod nosem cały czas. Może to był szok dla niej? Przecież ona dopiero teraz zaczęła tak na prawdę żyć. Teraz jej sie wszystko ułożyło i nagle co? Bum! Będziemy mieć dziecko.. będzie musiała zawiesić karierę, ja pewnie razem z nią.. ale damy radę! Później maleństwo będziemy brać ze sobą, dogadają się z Lux czy Brooklyn, córkami naszej stylistek. Niech ona sie nie zamartwia. - myślałem.
Dotarliśmy z powrotem na pole campingowe. Z niecierpliwością czekała na nas cała reszta.
W momencie, gdy samochód się zatrzymał od razu podbiegli chłopcy i pytali co się stało. Julka wybuchła płaczem i pobiegła do namiotu, gdzie się zamknęła. Liam nie wiedział jak ma się zachować, nie chciał palnąć czegoś głupiego.. sam nie wiedziałem już co mam robić. Już wszystko mieszało moje myśli. Ciągle byłem w szoku. Bez słowa ominąłem przyjaciół i siadłem koło wciąż palącego się ogniska na składanym krzesełku i wpatrzyłem się w jeden punkt. Chłopcy nie wiedzieli dalej co się dzieje. Liam nie chciał nic im powiedzieć, bo nie wiedział czy my tego chcemy. Zayn podszedł i kucnął koło mnie. 
- Ej, co sie dzieje? - zapytał.
- Mam problem, nie wiem już nic, nie wiem czy mam się cieszyć czy płakać..
- Co jest? - dopytywał.
- Julka.. ja.. yyy... będziemy mieć dziecko.. -wydukałem.
- Że co? - momentalnie chłopak wstał.
- No tak.. możesz reszcie też powiedzieć, śmiało. - odpowiedziałem.
Wszedłem do namiotu Julii i położyłem się obok niej.
- Nie płacz skarbie, będzie dobrze.. - próbowałem ją pocieszyć.
- Niall, nie poradzimy sobie. 
- Poradzimy, damy radę.. - przytuliłem ją, po czym zasnęliśmy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz